
Dziki zachód w najczystszej postaci. Western porywa od pierwszych minut i do końca oferuje maniakom fasoli i zakurzonych butów to co lubią najbardziej. Zaczynając od obsady, poprzez interesującą historię i na ciekawym, ba nawet zaskakującym finale kończąc. W produkcji udział wzięli między innymi: Steve McQueen, Yul Brynner, Charles Bronson, Robert Vaughn, James Coburn, Eli Wallach. Panowie dostali ciekawe role, zrobili z nich małe arcydzieła i można żałować, że dziś takich filmów się już nie kręci. Obraz przepełniony jest dialogami tak mało wyszukanymi, że bardziej się nie da. Posiada klasyczną konstrukcję, uniwersalną wręcz standardowa opowieść, a mimo to chce się go oglądać. Te niby banalne wypowiedzi, infantylna chęć pomocy wieśniakom za śmieszne pieniądze są tak przedstawione, zagrane, że dajemy wiarę opowieści. Polecam, sporo dobrej zabawy. 8/10
2 komentarze:
Western genialny od początku do końca. Pamiętna muzyka Elmera Bernsteina, znakomita obsada, świetne strzelaniny. Są nawet przesłania moralne, jeden z bohaterów (chyba Bronson) mówi, że większą odwagę mają rolnicy, którzy utrzymują swoje rodziny. Świetna jest wspomniana przez Ciebie scena prowadzenia nieboszczyka na cmentarz, w której okazuje się, że nawet martwy Indianin nie może liczyć na szacunek ani godny pochówek.
Wspaniały western, jeden z najlepszych filmów Johna Sturgesa, ale w moim osobistym rankingu wyżej stawiam inny film tego reżysera, bardziej skromny western "Ostatni pociąg z Gun Hill". Dodam jeszcze, że minimalnie (podkreślam minimalnie) wyżej od "Siedmiu wspaniałych" cenię pierwowzór Akiry Kurosawy "Siedmiu samurajów".
O tym, że Siedmiu wspaniałych to film na podstawie... dowiedziałem się z napisów początkowych, co utwierdza mnie w przekonaniu, że pierwsze kilka minut w filmie powinno być poświęcone ekipie mającej wpływ na dzieło. Dziś prawie wszystko umieszczane jest na końcu i mało kto to ogląda.
Prześlij komentarz