czwartek, 13 stycznia 2011

The Walking Dead (2010-?, sezon 1), Shrek Forever After (2010).

The Walking Dead (2010-?) – wspominałem kiedyś o AMC, wychwalałem za wcześniejsze produkcje. Tym razem stacja postanowiła zrobić serial na podstawie komiksu o zombie. Pomysł spotkał się z wielkim zainteresowaniem. Pierwsze teasery które ukazały się w internecie, podgrzewały już gorącą atmosferę, jaka powstała wokół serialu. Słyszeć można było, że zapowiada się solidna sztuka, że producenci starają się oddać klimat panujący w zeszytowej wersji The Walking Dead.
Twórcy ze wszystkich sił starali się zainteresować publiczność poprzez liczne akcje reklamowe. Jedna z nich to parady zombie w metropoliach na całym świecie. Trzeba przyznać, że pomysł był świetny, filmiki z pokazów czasami wyglądały zabawnie, ale zdarzały się także z profesjonalnym podejściem do sprawy. Oczekiwania fanów, rosły z dnia na dzień, ludzie liczyli dni do premiery, sposób nakręcania publiczności, wyszedł AMC perfekcyjnie.
Aż w końcu nadszedł czas, by ocenić, zobaczyć czy można zainteresować widza na dłużej niż kilkadziesiąt minut opowieścią o nieumarłych. Po 6 wyemitowanych odcinkach, druga seria jest już pewna, wiem tyle, że będę ją oglądał, ale z nadzieją na rozwinięcie fabuły. Ponieważ największym mankamentem scenariusza jest jego prostota. Są dwa obozy, zdrowi, a po drugiej stronie umarlaki spragnieni ludzkiego mięsa. Bohaterom nie pozostaje nic innego jak walka z wrogiem. Początkowo nie dostajemy żadnych informacji na temat dlaczego doszło do zakażenia, większość wyklaruje się w chyba najciekawszym ostatnim odcinku. Widz w końcu dostaje tam coś więcej aniżeli rozczłonkowywanie „szwędaczy”. Natomiast pierwsze pięć odcinków to poznawanie bohaterów, wspomniana walka o życie i jakby przygotowanie widza do kolejnego sezonu i ostatecznej walki z wirusem.
Podczas oglądania filmu o podobnej tematyce, nie mamy czasu na rozważanie różnego rodzaju sytuacji czy też scen, wszystko skondensowane jest do maksymalnie 90 min. Tutaj już na nieszczęście producentów mamy czas aby sobie to i owo przemyśleć i jakże by inaczej, poddać pod wątpliwość. Pierwsza z brzegu, gdy główny bohater budzi się w szpitalu, po jak mniemam z jego zarostu i wyschniętej wiązanki kwiatów, około 2 tygodniach. Proszę mi wyjaśnić jak można po takim czasie, bez przyjmowania płynów, wstać z łóżka i jak gdyby nigdy nic iść? Scena z okładki, wjeżdżający do miasta szeryf, zajęte są tylko pasy wyjazdowe z miasta. Dlaczego wiedząc, że nikt tam nie będzie chciał wjechać z powodu epidemii nie skorzystano z dodatkowych pasów ruchu? Idźmy dalej, autorzy nie starają się uściślić w jaki sposób można się zarazić, wiemy tylko, że pewnikiem jest ugryzienie przez zombie. Pamiętam scenę gdzie jest mowa o tym by nie mieć kontaktu z zainfekowaną krwią, by w innej zobaczyć aktorów umazanym posoką umarlaków, a wirus jakoś nie atakuje.
Podsumowując, w kilku słowach mogę powiedzieć, że najnowsze dziecko AMC, jest jak długo oczekiwany prezent świąteczny, którym nacieszymy się kilka dni by potem rzucić nim w kąt (wyjątkiem niech będzie otrzymany zwierzak).
Czekam na drugi sezon z nadzieją na fabularne rozwinięcie, na ciekawszy serial, ponieważ sama neutralizacja zombie nie sprawdza się na dłuższą metę. 6,5/10

Shrek Forever After (2010) – to już czwarta część o zielonym trollu, zn ogrze. Jakby na to nie patrzeć forma Shreka spadała po równi pochyłej. Forever After obronił się tylko dlatego, że scenarzyści wpadli na ciekawy pomysł, przeniesienie głównego bohatera w inną czasoprzestrzeń. Pomysł dobry, można solidnie ubarwić fabułę, a na samo jej odkręcenie wystarczy pocałunek zakochanych, jak to w bajkach często bywa. Jednak twórcy przyłożyli się do scenariusza, tak jak przykłada się robotnik do pracy na kilka minut przed końcem zmiany.
Siłą serii był humor, czasami tylko dla dorosłych, ale zawsze. Gdy dzieciaki zaśmiewały się z wyczynów osła, dla dużych dzieci był często jakiś pikantny szczególik, to coś co powodowało, że zostajemy do końca filmu. Tutaj niestety tych żartów jest jak na lekarstwo, a tak w szczególe to nie przypominam sobie by usta me drgnęły chociaż raz.
Liczyłem po cichu na nasz dubbing, jak dotąd się sprawdzał. Niestety w tej kwestii film też poległ na całej linii i nie jest to wina aktorów, mieli po prostu słaby materiał do obrobienia.
Zobaczyłem bo chciałem zakończyć serie, jeśli kiedyś o zgrozo ktoś będzie chciał reanimować zielonego ogra ja już podziękuję. 4,5/10