środa, 11 grudnia 2013

Cyrk (1928)


The Circus (1928) – po wspaniałym Brzdącu i jeszcze lepszej Gorączce złota mistrz nakręci filmy o Cyrku, dosłownie i w przenośni. Opowiada tutaj o życiu trupy cyrkowej, nieprzejednany szefie, nieszczęśliwej miłości oraz ukazuje społeczeństwo, które pragnie być zabawiane.
Cyrk to mały przystanek dla Chaplina, ponieważ ten film choć ma swój urok nie wyróżnia się zbytnio na tle jego największych dzieło. Ot zwykła historyjka o Trumpie, który musi sobie radzić, a że robi to w sposób niechcąco zabawny, tak i widzowi jest weselej. Obraz jak na lata dwudzieste XX nie jest przepełniony humorem splapstickowym, dominuje raczej sytuacyjny oraz Chaplinowska troska o losy kobiety, tej jedyne oczywiście. 
Chaplin chce bawić widza, jest do tego stworzony a Cyrk jest najlepszym dowodem na to, iż robi to w maniakalny sposób. Żeby było jasne, ponad godzinny seans ma swoje momenty i potrafi uradować, ale widać także, że komik musi się napracować by efekt jego dzieła był taki jaki pragnie. Postać szefa cyrku to prawdopodobnie pokrętne ukazanie siebie samego jako komika, to pokazanie z jakimi przeciwnościami musi mierzyć się artysta starający w tej branży. Ta postać jawi się jako rodzaj usprawiedliwienia dla swoich słabości i niedoskonałości, która jednak na samym końcu zostaje rozgrzeszona, a i sam twórca jest czysty. 7/10