poniedziałek, 19 grudnia 2011

Donnie Brasco (1997)

Donnie Brasco (1997) – pod koniec XX wieku ktokolwiek zabierał się za kino gangsterskie musiał brać pod uwagę to co powstało wcześniej. Filmy o tej tematyce rządzą się regułami, których się nie łamie, nie wychodzi za pewien schemat. Widz przyzwyczajony do charyzmatycznych aktorów, grających silne i zdecydowane postacie, do wielopiętrowych intrygi, do drugiego dna w dialogach. Chce oglądać nieskrępowanych niczym mafiozów, zmian wachty na szczycie dowodzenia i tego całego blichtru ludzi żyjących intensywniej od zwykłego śmiertelnika.
Tytułowy Donnie (Johnny Depp) to tajny agent FBI, mający za zadanie zebrać materiał dowodowy na nowojorskich przestępców. By wstąpić w szeregi organizacji, dostać się tam w sposób naturalny, ktoś musiał go polecić. Tym kimś był Lefty (Al Pacino), jednen z bardziej zasłużonych w zawodzie, a obecnie opiekun młodego. Początki ich znajomości pełne są udowadniania sobie na wzajem lojalności, tłumaczenia kto i co jest czym. Z biegiem czasu akcja oczywiście się rozwija, relacje się zacieśniają, a ich obserwacja to czysta przyjemność.
Całą uwagę widza przykuwa w filmie jeden fakt, para głównych bohaterów. Dopiero gdy zabierałem się za pisanie notatki zacząłem sobie uzmysławiać, że fabularnie Donnie Brasco nie jest czymś wyjątkowym. Ot zwykłe porachunki, codzienna działalność grupy przestępczej. To Johnny Deep i Al Pacino sprawiają, że zapominamy o otaczającym świecie i podziwiamy profesjonalistów, bez nich ten film w ogóle mógł by nie istnieć. Sposób w jaki panowie prowadzili dialog był fenomenalny. Reżyser fajnie poprowadził sceny, kiedy młodszy z aktorów musiał grać tak by przekonać wszystkich, że nie jest wtyczką, a z czasem walka o dobro śledztwa przestawała być oczywista. 7,5/10

ps: biorę udział w konkursie blog roku 2011. Zainteresowanych zapraszam do klikania w baner :)