wtorek, 27 maja 2014

Riddick (2013)


Riddick (2013) – w pierwszych sekundach filmu, w specyficzny dla siebie sposób, z offu przemawia do widza Vin Diesel, odtwórca roli Riddicka. Daje jasno do zrozumienia, że jego bohater od urodzenia był porzucany i skazywany na śmierć tyle razy, iż można się pogubić w liczeniu. Walka o przetrwanie w jego przypadku to chleb powszedni, który często powraca coraz mniej smaczny. I to ta powtarzalność, rutyna w którą wpada bohater jak i cała opowieść jest przekleństwem dzieła. Obraz kręcony w Montrealu niczym nie zaskakuje, akcja ślimaczy się straszliwie, a i fabularnie nie ma żadnego błysku, nawet iskierki. 
Intencją powyższego akapitu nie jest odciąganie kogokolwiek od filmu. Ponieważ ten mimo swoje ułomności z której twórcy zdają sobie sprawę, jakoś się broni. Powiem więcej, jest dziełem, które w czasach gdzie rządzą efekty specjalne i pompowane do granic ludzkiego rozsądku budżety, jest filmem prostym, który niczego widzowi nie narzuca. Twórcy stawiają na sprawdzone patenty, nawet przez chwilę się tego nie wstydzą i wychodzi im to całkiem nieźle. Riddick to w głównej mierze obraz o przetrwaniu za wszelką cenę. Dodając do tej niczym nie skrępowanej prostoty, Diesela grającego dobrze, tzn tak jak zawsze i cyfrową rzeczywistość, która przy relatywnie niskim budżecie wygląda realnie, dostajemy 120 minut sci-fi bez zobowiązań. 6,5/10

środa, 21 maja 2014

Wyścig (2013)

Rush (2013) – Formułą 1 interesuje się od 2006 roku, kiedy to Robert Kubica (jego życiorys także nadaje się na świetny scenariusz)  zasiadł w bolidzie BMW Sauber. Od tego czasu ekstremalnie szybkie pokonywanie kółek na torze stało się moją pasją (niestety tylko w TV). Na samą myśl o tworzeniu filmu na podstawie życiorysu Niki Laudy i Jamesa Hunta, byłem szczęśliwy jak diabli. 
Ron Howard biorąc na tapetę historię z świata wyścigów, wykonał odważny ale i chyba świadomy krok. Nie trudno zwrócić uwagę widza, który pasjonuje się walką na torze wyścigowym. Ale ciężej to zrobić kiedy dwugodzinna jazda w niedzielne popołudnie (zazwyczaj) usypia przed ekranem. Geniusz reżysera w tej sytuacji polega na tym, iż Rush jest filmem, który potrafi zaciekawić i rozemocjonować widza nie będącego fanem królowej sportów motorowych. Twórca biorąc do obsady aktorów z dzisiejszego top 10, wiedział co robi. Mając do dyspozycji gwiazdy potrafiące zabłysnąć na ekranie i poruszającą historię stworzył obraz w którym nie tylko o ściganie chodzi. 
Rush to także spory kawał nostalgii i tęsknoty za czasami gdzie liczyła się czysta niczym nie skrępowana prędkość, co dziś nie jest już takie oczywiste. Obraz Howarda wspomina ludzi kochających swoją profesję ponad wszystko, stawiając na szalę zdrowie, życie dążą do doskonałości nie bacząc na przeszkody. Wspaniały film, wspaniały sport. 8/10

piątek, 16 maja 2014

Ip Man 2 (2010)


Yip Man 2 (2010) – akcja drugiej części opowieści rozpoczyna się niedługo po tym jak zakończyła się pierwsza. Bohater wraz z rodziną zawitał do Hongkongu z chęcią otwarcia szkoły sztuk  walki. Po długich poszukiwaniach udaje mu się znaleźć uczniów jednak błyskawicznie pojawia się następny problem. Okazuje się, że aby uczyć trzeba najpierw zmierzyć się z innymi mistrzami, właścicielami istniejących już szkół. Znając pierwszą część i umiejętności mistrza, nie odkryje wielkiej tajemnicy jak napiszę, że Yip szybko dostaje pozwolenie na prowadzenie działalności. Ten przydługawy początek to tak naprawdę wprowadzenie do historii. Bowiem ta rozkręca się dopiero kiedy poznajemy brytyjskie władze oraz boksera z tegoż kraju. Szybko zostajemy świadkami nieprzyzwoitego panoszenia się europejczyków po świecie.
Choć to oczywiście nie jest regułą, w tym przypadku stwierdzenie, iż druga część nie może być lepsza od pierwszej potwierdza się całkowicie. Film jest słabszy z kilku powodów. Jedyne co zostało zrobione na podobnym poziomie to scenografia, jest na co popatrzeć. Największym problemem drugiej części jest brak historycznego tła motywującego ludzi do działania. A przez to fabuła opiera się głównie na pojedynkach i walce o honor, a to trochę za mało. Samych pojedynków jest tyle, że siłą rzeczy to na nich skupia się uwaga widza i pojawia się dylemat. Siedząc wygodnie w fotelu kinoman zaczyna się zastanawiać jak dany ruch, ewolucja powietrzna jest w ogóle możliwa. Nie skreśla to choreografii pojedynków w ogóle, ale też nie mają one takie siły przebicia, nie są tak emocjonalne jak w poprzedniej części.
Dwójka nie porwała mnie tak mocno jak jedynka, ale z cała stanowczością stwierdzam, że film ma to coś co przynajmniej męskiej części widowni może się spodobać. Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie ma tutaj azjatyckich piękności, tym bardziej szybkich samochodów, ale emocji podobnych do tych z filmów o Rockym co niemiara! 6,5/10

czwartek, 8 maja 2014

Ip Man (2008)


Yip Man (2008) –  często okazuje się tak, że filmy zalegające na półkach z niewiadomych przyczyn odstawione na boczny tor, okazują się wyjątkowe. I tym razem teoria się sprawdziła, bowiem Chińska produkcja w niczym nie przypomina tandety, która ma na opakowaniu wydrukowany napis made in...
Tytułowy bohater, mistrz Wing Chun (jedna z odmian Kung-Fu) pochodzi z bogatego rodu i od dzieciństwa interesuje się walką wręcz. Pasja była na tyle duża, że Yip dla swojej społeczności jest mistrzem, niedoścignionym wzorem z którym każdy pragnie się zmierzyć i czegoś nauczyć. Dla jego małżonki nie jest to najlepszy scenariusz, bowiem jako kochająca żona ma prawo niepokoić się o zdrowie męża. Dodatkową jej troską jest także wystrój przepięknie urządzonego salonu. W jednej z scen, kiedy Yip podejmuje kolejne wyzwanie, do pokoju wjeżdża synek na małym rowerku i prosi ojca by w końcu zaatakował, bo mamusia obawia się o swoje rzeczy (na prawdę udany akcent humorystyczny). Sielska atmosfera zostaje brutalnie przerwana przez najazd Japończyków na Chiny. Bohaterowie będą musieli stawić czoła nowym wyzwaniom.
Wykorzystanie biografii tak wpływowej osoby może się wiązać z niechcianymi konsekwencjami. Łatwo wpaść w sidła nadmiernego patosu i bezkrytycznego spojrzenia na konkretne wydarzenia. Jednak w moim odczuciu Wilson Yip (reżyser) wykonał swoje zadanie na ocenę pozytywną. Przedstawił historię Yip Mana w sposób ciekawy dla widza, nie starając na siłę niczego wmawiać. Jego wizja walk wypada wyśmienicie. Wielką zasługa w tym oczywiście aktorów, ale i sposób kręcenia, z idealnie dopasowanymi dźwiękami i muzyką tworzą wspaniałe widowisko. Należy także podkreślić niebywałą dbałość reżysera o szczegóły. Sceny wnętrz jaki i te ukazujące miejskie ulice dają spore wyobrażenie o tym jak wyglądały Chińskie miasta lat czterdziestych. Duch tamtych czasów cały czas unosi się podczas oglądania filmu. A ten wzrusza, zachwyca i daje solidnego kopa. Wspaniały film, wielce interesującego życiorysu. 8/10