środa, 21 marca 2012

Rodzina Borgiów (2011-?, sezon 1)

The Borgias (2011-?, sezon 1) – czasy kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, tej z ośmioma klasami, nie zawsze były podporządkowane przyswajaniu historii, szkołę traktowałem jako smutny obowiązek. Skostniała struktura szkolnictwa lat dziewięćdziesiątych także nie potrafiła przekonać, że poznawanie, że nauka może być ciekawa. Dziś mając do dyspozycji przeróżne media możemy dochodzić prawdy, rozwijać zainteresowania bez większych problemów. W dobie internetu uzyskanie żądanej informacji trwa chwilę, gorzej jest z jej utrwaleniem. Na przeciw młodzieży wyszła stacja Showtime kręcąc serial o jednym z najbardziej kontrowersyjnym rodów w historii kościoła, rodziny Borgia. Nie ośmielę się zaryzykować, że serial powinien być przybliżony pragnącym poznać kawałek historii na lekcjach religii, o nie. Chce podkreślić jedynie fakt, że opowiadanie otwarcie o czasach gdy papież, duchowieństwo wiodło rozlazłe i niekoniecznie wedle przykazań życie, może skutkować chęcią poznania czasów kiedy kościołem władał Aleksander VI. Może doprowadzić do dyskusji, debat na temat. A takie zdobywanie wiedzy jest o wiele skuteczniejsze, aniżeli droga przez lata edukacji z pamiętnym skrótem ZZZ (zakuć, zdać, zapomnieć). Osobiście wertowałem strony z informacjami na temat rodu. Głód poznania był bardzo silny, konfrontacja prawdy historycznej z fabularną fantazją scenarzystów to interesujące doświadczenie, jak i serial z resztą!
Życie Rodrigo Borgii, a potem papieża Aleksandra VI owiane jest mniej lub bardziej realistycznymi legendami . Po dziś dzień nie wiadomo tak naprawdę które z nich były prawdziwe. Jasne, że twórcy w większości ukazali ciemną stronę stronę rodu, ale nie sięgnęli po najbardziej sprzedajny materiał. Przypisywane Aleksandrowi orgie z własna córką, otaczanie się gromadą kobiet, zostały pominięte. Widać, że postać grana przez Jeremy'ego Ironsa (pierwszorzędna rola) darzy niewiasty wielkim uczuciem, aczkolwiek jego zaloty pokazane są w subtelny sposób. Serial skupia się głównie na oddaniu jakim papież darzył swoje potwierdzone i akceptowalne przez kościół dzieci. Nepotyzm w najczystszej i ogromnej postaci. Przedstawia w jaki sposób przy ich pomocy starał się utrzymać na stanowisku i jak im za to dziękował.
Showtime ma rękę do zatrudniania dobrych aktorów, tym razem także się udało. Jeremy Irons zagrał wspaniale, stał się przywódcom duchowym na czas trwania zdjęć, każda minuta spędzona na ekranie poświadcza, że mamy do czynienia z człowiekiem o ściśle sprecyzowanych celach, cynicznym i pozbawionym skrupułów dyrygentem kościoła. Młodsi koledzy także dopisali. W rolę synów wcielili się François Arnaud, oraz David Oakes. Po kilku epizodach przekonałem się do nich i wierzyłem w ich interpretacje bohaterów. Lukrecję (córka Ojca św), zagrała Holliday Grainger, zmieniając swoją postać z naiwnej nastolatki w wyrachowaną kobietę, potrafiącą poruszać się w świecie kłamstwa i pozorów. Lecz moim faworytem został odtwórca roli Karola VIII, Michel Muller. Aktor przedstawił króla Francji w idealny sposób, jego ambiwalentne w treści i odbiorze przemowy, czy też sposób bycia, który przerażał i zachwycał jednocześnie były ozdobą serialu.
Dziewięcio odcinkowa saga przepełniona jest kościołem i jego atmosferą. Wiele scen kręconych jest w domu Bożym, ma wydźwięk czysto religijny, ale trudno dopatrywać się tutaj moralizowania czy jakiejkolwiek nauki. To intrygujące tło dla historii, która od środka istnieje jako mroczna, pełna szarad i wstydliwych tajemnic rzeczywistość. To świat o jakim dziś kościół i fanatyczni wierni nie chcą pamiętać. Polecam. 8,5/10