wtorek, 27 maja 2014

Riddick (2013)


Riddick (2013) – w pierwszych sekundach filmu, w specyficzny dla siebie sposób, z offu przemawia do widza Vin Diesel, odtwórca roli Riddicka. Daje jasno do zrozumienia, że jego bohater od urodzenia był porzucany i skazywany na śmierć tyle razy, iż można się pogubić w liczeniu. Walka o przetrwanie w jego przypadku to chleb powszedni, który często powraca coraz mniej smaczny. I to ta powtarzalność, rutyna w którą wpada bohater jak i cała opowieść jest przekleństwem dzieła. Obraz kręcony w Montrealu niczym nie zaskakuje, akcja ślimaczy się straszliwie, a i fabularnie nie ma żadnego błysku, nawet iskierki. 
Intencją powyższego akapitu nie jest odciąganie kogokolwiek od filmu. Ponieważ ten mimo swoje ułomności z której twórcy zdają sobie sprawę, jakoś się broni. Powiem więcej, jest dziełem, które w czasach gdzie rządzą efekty specjalne i pompowane do granic ludzkiego rozsądku budżety, jest filmem prostym, który niczego widzowi nie narzuca. Twórcy stawiają na sprawdzone patenty, nawet przez chwilę się tego nie wstydzą i wychodzi im to całkiem nieźle. Riddick to w głównej mierze obraz o przetrwaniu za wszelką cenę. Dodając do tej niczym nie skrępowanej prostoty, Diesela grającego dobrze, tzn tak jak zawsze i cyfrową rzeczywistość, która przy relatywnie niskim budżecie wygląda realnie, dostajemy 120 minut sci-fi bez zobowiązań. 6,5/10