środa, 10 sierpnia 2011

Senna (2010)

Senna (2010) – muszę szczerze przyznać, że moje zainteresowanie wyścigami zaczęło się odkąd Rober Kubica został kierowcą testowym, a w końcu etatowym zespołu BMW Sauber. Pasja trwa nadal, a dziś po zobaczeniu filmu o jednej z ikon sportów motorowych Ayrtonie Senna, jestem święcie przekonany, że mam do czynienia z wyjątkowa dyscypliną. Film którego nie chciałem opisywać, nie czułem takiej potrzeby, myślałem, że może on tylko zainteresować pasjonatów F1, nawet tak raczkujących w tym temacie jak ja, ale zawsze. Po kilkudziesięciu minutach, szybko doszedłem do wniosku, że jednak coś tutaj napiszę, ponieważ takie dokumenty nie zdarzają się często.
Ayrton Senna od dzieciństwa chciał się ścigać. Pochodził z bogatej rodziny, więc zaspokojenie jego potrzeb nie było problemem dla rodziców. Szybko okazało się, że młody zawodnik startujący w wyścigach kartingowych ma talent, ma dar i chce go wykorzystać. Wdarł się do świata Formuły 1 i konkretnie zaznaczył swoją obecność. Zdobył trzy tytuły mistrza świata, doświadczył splendoru jaki niesie świat najbardziej prestiżowych wyścigów na świecie. Jego rywalizacja na torze z Francuzem Alain Prost dostarczała kibicom wiele satysfakcji, zabawy ale także szczerej niechęci zawodników do siebie. Ich relacje były bardzo skomplikowane, co przełożyło się na zaciętą walkę na torze, ale i po za nim
Twórcy przedstawili Brazylijczyka bez gloryfikowania, widz śledzi jego karierę, wszystkie potknięcia i sukcesy, jakby reżyser skorzystał z dostępnych materiałów, posklejał je w jedną całość, a wnioski mamy wyciągnąć sami. Choć te nasuwają się bardzo szybko, obiektywizm został zachowany. Nikt nie sili się byśmy polubili Senne, nie narzuca swoich poglądów. Na dokument składają się wywiady z głównym bohaterem, migawki z życia rodzinnego, no i same wyścigi. Efekt końcowy jest zdumiewający, wręcz hipnotyczny. Emocje, przy pomocy ciekawego udźwiękowienia, klimatycznych zdjęć, dawkowane są stopniowo, niczym w dobrym filmie fabularnym. Mimo, że wiemy jaki będzie finał, że od feralnego dnia minęło już 17 lat, na widok rozbitego bolidu Senny łzy same cisną się do oczu.
Zapraszam, życie takich ludzi warto znać! 9/10