czwartek, 20 stycznia 2011

Żądło (1973), Kolacja dla palantów (2010).

The Sting (1973) – Chicago w latach 30tych dwudziestego wielu to kolebka hazardu, szulerni, różnego rodzaju szumowin, gotowych do wyłudzenia pieniędzy od „jelenia” w każdej chwili. Jeśli do tego dodamy odtwórców głównych ról w osobach: Robert Redford oraz Paul Newman to czy może powstać nudny film? Nie!
Żądło to historia wielkiego przekrętu, to opowieść o zemście za śmierć przyjaciela. Bohaterzy obmyślają sprytny plan, jak ukarać mafioza który pozbawił życia ich przyjaciela. Wymyślili odwet na wielka skalę, zaangażowali do niego pół miasta, ponieważ wszystko musiało wyglądać i wypaść perfekcyjnie. Podczas seansu poznajemy tajniki sztuczek gry w pokera, podmieniania pieniędzy na oczach poszkodowanego, czy przekręty jakie można było w tamtych czasach robić za pomocą telegrafu na wyścigach konnych.
Obraz kręcony bez pomocy komputerów, a oddanie klimatu tamtych lat wypadło przyzwoicie. Ciekawe kadry miasta, gdzie ciężko się dopatrzeć elementów z 1973 (wtedy był kręcony film), wnętrze baru szybkiej obsługi, czy też miejsce spotkań w którym można postawić pieniądze na wyścigi konne, jak żywcem wyjęte z kat historii.
Wspominając bar gdzie za 85 centów można było zjeść posiłek, nawet o 1 w nocy, znowu dopadają mnie przemyślenia jak różniło się życie w tamtych czasach u nas i za oceanem, ale to już rozprawka na kiedy indziej. Film gorąco polecam. 8/10

Diner for Schmacks (2010) – zastanawiając się co by tu napisać o filmie z Stevem Carell, napadała mnie myśl, że im więcej mam tutaj wpisów, to mogę nawiązywać do swoich wypowiedzi, może kiedyś sam siebie będę cytował. Joke.
Wracając do filmu, jak już kiedyś wspomniałem jestem fanem Carella, głównie za The Office. Jak dotąd filmy z nim w roli głównej trzymały poziom i można powiedzieć, że sprawdził się na dużym ekranie. Wspomnieć chociaż jego duet z Tiną Fey w Date Night (widzicie, znowu).
Kolacja dla idiotów, to historia Tima, pracownika wielkiej firmy, gdzie awans jest zależny od solidnej pracy, oraz zajęć poza biurem. Szef zaprasza go na kolację, jego osobą towarzysząca ma być ciekawy, niecodzienny, nietuzinkowy gość z którego można się pośmiać, ot taka burżuazyjna zabawa.
Film odebrałem chłodno, rola jaką dostał Carell była słabo napisana, polegała wyłącznie na beznadziejnych wygłupach, które mnie już nie śmieszą. Jego partner Paul Rudd także niczego interesującego nie pokazał i gdy już miałem sobie odpuścić pojawił się Zach Galifianakis. Ten facet jest obłędny, już nie mogę się doczekać "Zanim odejdą wody". Zagrał oszałamiająco z wdziękiem wcielił się w rolę, to co potrafi wyczyniać podczas przejmowania władzy nad czyimś umysłem zasługuję na uwagę i potrafi rozłożyć na łopatki i podnieść wystawioną przeze mnie ocenę dla filmu. 5,5/10