piątek, 23 grudnia 2011

Kocha, lubi, szanuje. (2011)

Crazy, Stupid, Love. (2011) – cenię Carella za szczerość jaką prezentuje na ekranie (starannie wybiera role, takie w których wypada dobrze, czas pokaże czy w innym repertuarze także się sprawdzi), jak i za tą prezentowaną na forum publicznym. Miałem okazje oglądać jego występ (promował opisywany film) u Davida Lettermana. Bez większego skrępowania stwierdził, że teraz gdy ma więcej czasu dla rodziny (odejście z serialu The Office US), to przekonał się jak ciężkie jest wychowanie dzieci będąc rodzicem 24 godziny na dobę.
Film, jakkolwiek by to banalnie nie zabrzmiało, podejmuje temat miłości. Uczucia które powoli gaśnie w małżeństwie, tego pierwszego zauroczenia jak i ciągle nowych podbojów miłosnych, prowadzących tak naprawdę donikąd. Cal podczas kolacji, gdy ma podjąć decyzje o deserze, dowiaduje się, że jego małżeństwo dobiegło końca. Następna scena, rozmowa, a raczej jej brak i desperacki krok głównego bohatera, mnie ujęła. Bez słów, bez dramatyzowania, reżyser jasno określa motywację zranionego mężczyzny. Ten sam facet w krótkim czasie wywraca stateczne życie do góry nogami. Mając doskonałego nauczyciela, szybko orientuje się jak ma wyglądać, jak się zachowywać by zrobić wrażenie.
Obraz jest jednym z wielu, ale ma kilka aspektów przemawiających za jego obejrzeniem. Przede wszystkim obsada. O jednym aktorze już wspomniałem, następni na liście płac znaleźli się Julianne Moore, Ryan Gosling oraz Emma Stone. Mimo, iż prezentowana opowieść i jej podobne były przewertowane setki razy, ta jest na tyle dobrze skonstruowana (jest miejsce na mały twist), że czas przed ekranem szybko ucieka. Twórcy dają spokój z durnymi żartami, nie przesładzają, więc o bólu zęba można zapomnieć. W niegłupi sposób przedstawiają losy małżeństwa z wieloletnim stażem, nie siląc się na przesadny tragizm. 7/10


Prezentowany post ma numer 150! :) Wesołych i spokojnych Świat!