niedziela, 9 października 2011

Blitz (2011)

Blitz (2011) – przy opisie Dirty Harry, wspominałem, że chętnie zobaczę współczesną wersję tego filmu. Moje marzenie szybko się ziściło, Jason Statham czołowy twardziel dzisiejszego kina, wciela się w postać detektywa. Wspólnie z Porterem Nash (Paddy Considine) rozpracowuje serię morderstw policjantów.
Porównanie obu filmów, jak i aktorów nie jest przypadkowe. Jasne, że Statham przy Eastwoodzie, jeśli chodzi o aktorstwo i doświadczenie wypada blado, to jednak ich role w Dirty Harry i Blitz są bardzo podobne. Każdy z nich, poprzez swoją charyzmę może wypowiadać mało wyszukane kwestie, a i tak zabrzmią one z powagą i pójdą w pięty odbiorcom. Ich postacie są wręcz identyczne. Z tą różnicą, że dzieli ich 20-30 lat i umiejscowienie akcji. Dlaczego przy promocji filmu, nikt nie wspomina, że jedną z inspiracji do napisania scenariusza była postać komisarza z San Francisco? Dziwne, że producenci nie dokonują takich porównań, które mogły by tylko przysporzyć widzów.
Odbiór każdego filmu jest inny. Jedne dają się lubić od pierwszych minut, inne dopiero po seansie, a jeszcze inne można podzielić na części i obdzielić komplementami tylko niektóre z nich. Dzieło Elliotta Lester, zaciekawiło mnie od pierwszych scen, gdzie skacowany Tom Brant tłumaczy młodzieży, że kradzież samochodu nie jest dobrym sposobem na życie, oraz napomina o kulturalne zachowanie. Do tej specyficznej roli (policjanta działającego często po za prawem, pojącego drinki na śniadanie, bez życia osobistego) Statham nadaje się idealnie. Już sama jego obecność na ekranie i wygląd , dobrze działają na wyobraźnie i postrzeganie postaci którą gra.
Ostatnie scena to swoiste oczko puszczone do widza sugerujące, że film został zrobiony na poważnie z pasją w przyjaznej atmosferze. Po seansie nie miałem wrażenia, że twórcy chcieli mi coś udowodnić, zmusić do oglądania przekombinowanego, przepełnionego mnóstwem intryg filmu. Jest kilka zwrotów akcji, sceny podnoszące ciśnienie, twardy, zdecydowany policjant egzystujący w świecie w którym jeśli nie można czegoś załatwić legalnie sięga po inne środki. Polecam 7,5/10

6 komentarze:

Redox pisze...

Wczoraj obejrzałem "Elitę zabójców" i raczej Stathama na jakiś czas mam dosyć :)

Mariusz Czernic pisze...

Mnie się "Elita..." podobała i dlatego Stathama chcę więcej. Chociaż nie ukrywam, że do kina to poszedłem z powodu Roberta De Niro i zapowiedzi dobrego kina akcji. W "Blitzu" chyba nikt znany oprócz Stathama nie występuje, więc jak na razie filmu nie widziałem, ale po obejrzeniu "Elity..." mam ochotę na inne jego filmy :)

Sal pisze...

a mi się blitz nie podobał.. niby jest akcja, ale zwyczajnie nie czułem klimatu. Takie to jakieś na siłę...

Agata z magicznego atelier pisze...

Marcin a ja z pytaniem i prośbą. Czy w opisach filmów możesz gdzieś choćby małym druczkiem pisać polskie tytuły tych filmów :) ja wiem, że dla takich wymiataczy filmowych jak tu zaglądają oryginalne tytuły wystarczą, ale ja w wypożyczalnie niestety szukam po polskich ;/ Bardzo proszę o rozpatrzenie mojej prośby, pozdrawiam Agata :)

krotko o filmie pisze...

Od jakiegoś czasu tak własnie robię :) Jeśli film posiada oficjalny, polski tytuł, ten widnieje w tytule wpisu, jeśli nie, zostaje oryginał.

pozdrawiam :)

blog graotron.com.pl pisze...

Brudnego Harry'ego oglądałem - tego filmu nie. Muszę chyba nadrobić zaległości.