wtorek, 12 marca 2013

Operacja Argo (2012)

Argo (2012) – kiedy jedni walczą z nadciśnieniem, inni potrzebują czegoś do stymulacji, by w najmniej odpowiednim momencie nie zasnąć. Ci pierwsi skazani na lekarzy, recepty i zdrowy tryb życia mogą dziś zazdrościć tym drugim. Gdyż „doktor” Affleck zafundował im dwugodzinną odskocznie od spożywania wiader kawy, stworzył dzieło idealne dla wielbicieli przyspieszonego rytmu serca, niekoniecznie sprowokowanego ciężkim treningiem na sali gimnastycznej.
Twórca obrazu (rozpisywanie się nad wyższością umiejętności reżyserii nad aktorskimi nie ma sensu) zabiera widza do Iranu, gdzie pod koniec lat siedemdziesiątych atmosfera sprzyjała rewolucji. Na wydarzenia w kraju miało wpływ wiele czynników, a ich konsekwencją było uwięzienie pracowników amerykańskiej ambasady. Podczas szturmu na budynek rządowy, sześciu z nich udaje się uciec i schronić w kanadyjskiej ambasadzie. Tam czekają na ratunek, gdyż wiedzą, że gdy Irańczycy pokapują się o ich absencji w nie tak dawnym miejscu pracy, będzie nieprzyjemnie. 
Szczęśliwie fabuła pomija wielką politykę,  nie pragnie być sędzią, a ukazuje widzowi zakulisowe rozgrywki, działania jakie CIA musi podjąć by uratować rodaków. Dowiadujemy się, że sporo w tym zamieszania, przypadku, a gra nerwów nie ma końca. I to właśnie ten kruchy grunt pod nogami bohaterów przyprawia (w szczególności ostatnie 15 minut) o stan przed zawałowy. To doskonale rozpisana historia, z pierwszorzędnym aktorstwem i dbałością o szczegóły sprawia, że film tak dobrze się ogląda, a zwykły obywatel ma wgląd do karty historii odtajnionych po latach.
Raduje również fakt, że wielkie i próżne Hollywood przyczyniło się do uratowania szóstki głównych bohaterów, sposobem który nam sprzedaje od lat, a my się na to godzimy i podziwiamy. 8/10

3 komentarze:

Simon pisze...

Argo uważam za naprawdę dobry film. Ale dobry - nic ponadto. Osobiście za najlepszy film Afflecka uważam Gdzie jesteś Amando? Dlatego, że tam mieliśmy moralną pułapkę na końcu, bohaterowie nie byli jednoznaczni, a sama fabuła w znaczny sposób oddziaływała na widza. A w Argo tego nie ma. Jest to bardzo jednoznaczny, czarno-biały film. Oczywiście znakomicie zrealizowany, trzymający w napięciu. Świetna rzecz, ale liczyłem na więcej.

Pozdrawiam

krotko o filmie pisze...

Nie mogę dyskutować z Twoim zdaniem, nie widziałem Gdzie jesteś Amando.
Argo to dla nie emocje i zaciśnięte dłonie praktycznie przez cały seans, ale zaciekawiłeś mnie wcześniejszym dokonaniem Afflecka, muszę zobaczyć.

Mariusz Czernic pisze...

Do filmu "Gdzie jesteś Amando" podchodziłem dwukrotnie i dopiero za drugim razem mnie zaintrygował. Natomiast dwa kolejne filmy Afflecka, "Miasto złodziei" i "Operacja Argo" polubiłem już za pierwszym razem. Rewelacyjne, trzymające w napięciu kino sensacyjne. Perfekcyjnie zrealizowane i przemyślane od początku do końca.