The Hunger Games (2012) – jeśli nic się nie zmieni i świat pójdzie w kierunku z którego już dziś trudno zawrócić, nasz świat może wyglądać jak na załączonym obrazku. Pragnienie publiczności do oglądanie coraz bardziej ekstremalnych telewizyjnych show, mężczyzn z błękitnymi fryzurami, kobiet potrafiących zawstydzić świąteczną choinkę czy też smutną ludzką świadomość, że niczego nie można zmienić, że obecny stan rzeczy musi zostać zachowany.
Film jako wizualizacja wyobraźni Suzanne Collins jest idealnym odzwierciedleniem współczesnego świata, a sama autorka tylko odrobinę przesunęła granice postrzegania rzeczywistości. Szkoda, że momentami poszła na skróty (takie na miarę wzięcia taksówki, startując w maratonie) i daje bohaterom furtki niczym zamkowe wrota. Choć przyznać trzeba, że postacie mają swój charakter, a główne role są dobrze obsadzone. Jennifer Lawrence jako Katniss Everdeen dźwiga na swoich barkach praktycznie cały film i nie wygląda jakby była tym wyczerpana. Delikatne oznaki przemęczenie widać u Woody'ego Harrelson'a, ale tego pana zawsze miło gościć na ekranie. Pod publikę i dla rozkrzyczanych nastolatek można potraktować występ Kravitza, tyle, że obrazowi to nie szkodzi, a lista aktorów zawsze efektowniej wygląda z takim nazwiskiem.
Obraz wywołujący skrajne emocje, dla mnie jest dziełem popkultury, mówiącym o dzisiejszych problemach cywilizacji. Twórcy podejmują ciągle aktualny temat uwstecznienia społecznego i chwała im za to. 6/10
5 komentarze:
Ciekawa interpretacja filmu, nie spotkałam się jeszcze z takim punktem widzenia. Filmu do tej pory nie widziałam, ciągle odkładam na później, w końcu muszę nadrobić. Nie wiedziałam, że występuje Woody Harrelson - tym chętniej nadrobię ^^
Pozdrawiam!
Genialnie napisane, podziwiam to, że potrafisz wniknąć w najgłębsze szczegóły filmu i zgadzam się z tym, że autorka poszła na skróty. Nie mniej jednak film nie jest aż tak zły, poza tym, że jest bardzo przewidywalny.
zapraszam na swoją stronkę na facobooku -> http://www.facebook.com/pages/Kino-strefa/392985100792120?ref=hl
i na bloga -> http://kino-strefa.blogspot.com/
Pozdrawiam !
owca, tak jakoś samo wyszło, dzięki :)
Gabrysiu, Twoje słowa cieszą, cieszyły by jeszcze bardziej gdyby nie te linki z dołu. Rozumiem, że zaczynasz blogować, pragniesz odwiedzin, ale proszę mniej natarczywie, pozdrawiam :)
Troche mi z recenzji przypomina współczesne "Czyż nie dobija się koni" oczywiście nie tak pewnie dobre, ale zachęciłeś mnie do obejrzenia :)
To dobre kino, ale czysto rozrywkowe, niby ma jakąś głębie ale co tu dużo mówić, wyłożoną w sposób niebywale medialny i w praktyce cała mądrość ląduje na dalszym planie.
W całokształcie nie jest zły, jednak wybitnym kinem nigdy się nie stanie.
Prześlij komentarz