piątek, 17 lutego 2012

Moneyball (2011)

Moneyball (2011) – przedstawia historię menagera, nie spełnionego jako zawodnika, klubu bejsbolowego Oakland Athletics. Billy Beane i jego drużyna przegrywa mecz w ćwierćfinale. Kluczowi zawodnicy zostają wykupieni do innych klubów, a głównemu bohaterowi zostaje tylko gorycz porażki. Na domiar złego klub nie dysponuje budżetem pozwalającym na skompletowanie nowego, solidnego składu. Beane z pomocą asystenta wprowadza plan ratowania drużyny, polegający na komputerowej analizie osiągnięć zawodników, na statystykach które chce przełożyć na boisko. Obrany kierunek nie spotyka się z entuzjazmem, ale właścicielowi zespołu nie pozostaje nic innego jak powierzyć los tabelkom i liczyć na szczęście.
Spora część obrazu dzieje się na boisku i terenach mu przyległych, jednak fabuła krąży wokół postaci menagera, odnosi się do osoby z sprecyzowaną wizją i żelaznymi zasadami. To Brad Pitt skupia na sobie prawie całą uwagę (dobra rola także Jonah Hilla), to jego postać trzyma widza przed ekranem w świecie tak niezrozumiałym jakim jest baseball dla europejczyka. Dla fana tego sportu finał był oczywisty, dla mnie okazał się miłym zaskoczeniem. Mając do czynienia z filmem o tematyce sportowej, potrafi zaskoczyć i wychodzi poza utarte ramy.
Ciekawe tutaj jest to, że chwilami wydaje się, że oglądamy dokument o drużynie z Oakland, stoimy z boku i przyglądamy się bohaterom. Przez ten zabieg całość ogląda się dobrze, nie ma sztucznego podnoszenia ciśnienia u widza, czy silenia się na tanie sztuczki. Historia choć o człowieku z ogromnym duchem walki, to jednak odrobinę przygnębiająca i gorzka. Odkrywa brutalnie zasady rządzące się sportem i przypomina, że to pieniądz definiuje klasę teamu. 7,5/10

2 komentarze:

szymalan pisze...

Świetny film, zgadzam się. Też mi się podobało to całe podglądanie "za kulisy", oglądanie całej tej historii od środka. Niewiarygodne ile polityki i starć na różnych szczeblach ma miejsce dla kilku zalednie chwil , które potem mają miejsce na meczu na boisku. Aktorsko bez błędów, realizacyjnie bez poktnięć. W sumie bardzo pasjonujący film 8/10 ode mnie.

Beatriz pisze...

Mnie się też bardzo podobał. Ciekawe, czy Brad Pitt zgarnie Oscara ;)