wtorek, 3 stycznia 2012

Mroczny rycerz (2008)

The Dark Knight (2008) – pierwszy seans Mrocznego Rycerza zaliczyłem krótko po premierze i kiedy zdecydowana większość rozpływała się nad najnowszym dziełem Nolana, nad spektakularną rolą Heatha Ledgera, ja byłem poza tym szaleństwem. Zdystansowany, przekorny w swojej ocenie. Uznanie dla artysty, odgrywającego rolę Jokera przypisywałem po części jego talentowi i po trochu tragicznej śmierci aktora. Dziś po ponad 4 talach od premiery biję się w pierś i z stanowczością przyznaję, że się myliłem. Nolan jako reżyser i jeden z scenarzystów dokonał rzeczy spektakularnej, ukazał światu film tak solidnie wykonany, zrobiony z sercem i ogromnym profesjonalizmem, że ociera się o doskonałość. Nie tylko w kategorii kina akcji, kryminału czy wakacyjnego blockbustera, ale kinematografii w ogóle.
Do tej pory na myśl o Jokerze umysł automatycznie przywoływał postać graną przez Jacka Nicholsoana i było to naturalne jak to, że dziki uwielbiają żołędzie. Po premierze filmu o Batmanie z 2008 roku wyobrażenie o czarnej postaci z serii nie jest już tak oczywiste. Nie wskażę który z aktorów lepiej wykonał swoje zadanie, obranie jednej z stron był by krzywdzące. Panowie zagrali w innych czasach, pod wodzą reżysera z swoją wizją filmu.
Śmierć Ledgera w moim przypadku nie ma wpływu na odbiór jego pracy. Rolą Jokera pokazał wielki talent przez co zaakceptowanie tego co się wydarzyło było jeszcze cięższe. Jego błazen był wulgarny, obrzydliwy, ordynarny, przepełniony żalem i nienawiścią jednocześnie. Aktor wykreował postać która na długo zostanie zapamiętana. Kiedy pojawiał się na ekranie przestrzeń była tylko jego, najmniejszym gestem zdradzał w jakim jest stanie emocjonalnym, czego chce i co się za chwilę wydarzy.
(ciąg dalszy ochów i achów) Reżyser, wybitna główna rola często wystarczają by produkcja odniosła sukces. Tutaj dochodzi także reszta obsady, która wypadła więcej niż przyzwoicie i piętrowa fabuła. Film trwa prawie dwie i pół godziny, jest w nim tyle zrywów, zakończeń pewnych rozdziałów i rozpoczynania nowych, że ja Cię! Akcja ściska kilkukrotni za gardło i w chwili kiedy wydaje się, że już bardziej nie można, atakuje ze zdwojoną siłą. Polecam jako doskonałą rozgrzewkę przed The Dark Knight Rises. 9/10

3 komentarze:

szymalan pisze...

No, czekałem na tę notkę :) Oczywiście się zgadzam ze wszystkim co napisałeś, ten film jest tak pojemny tematycznie, narracyjnie (Nolan jest mistrzem prowadzenia równoległych akcji) i aktorsko (nawet tak mniejsze role jak Morgan Freeman to małe perełki) , że możnaby go oglądać na kilka różnych sposobów, za każdym razem inaczej. Człowiek ogląda taki film, łapie się za głowę, że ktoś wycisnął tyle z komiksu o Człowieku Nietoperzu, a potem ogląda Incepcję i myśli - co ten facet stworzy następnym razem? 9/10, jeden z najlepszych wysokobudżetowych filmów amerykańskich dekady.

Agna pisze...

Mnie chyba też przydałby się powtórny seans. Może jednak poczekam, aż będę miała pod ręką całą trójkę?

Śmierć Ledgera to jedno, ale od tych zachwytów nad jego Jokerem można było się przesycić. I nie powiem, Heath był kapitalny, a Oscar mu się należał jak nigdy. Jednak zaskoczeniem był dla mnie Aaron Eckhart. Przez moment byłam wręcz zdumiona jego grą, a w cieniu takiego Jokera to jest wyczyn.

Przemilczę Bale'a, bo przez brak charyzmy daje się łatwo zepchnąć w cień. A dobrze pamiętam jak w "Equilibrium" nie mogłam oderwać wzroku od jego postaci, jej emocji. Ech...

A Nolan naprawdę potrafi kręcić wysokobudżetowe filmy. "Incepcja" była dziwna, ale wciągająca, zmuszająca do skupienia i zapadająca w pamięć.

krotko o filmie pisze...

szymalan, zmusiłeś mnie to zobaczyłem ;)

Agna, na 3 części będziesz musiała czekać do lipca, a żeby mieć pod ręką wszystkie, jeszcze dłużej :)
Bale może nie błyszczał, ale tu gra tylu znakomitych aktorów, że ktoś musi wypaść odrobinę słabiej.