X-Men First Class (2011) – w dzisiejszych czasach, pieniądz przedkładany jest nad wartości merytoryczne i estetyczne kina. Liczy się tylko zysk z produkcji. Dlatego też Hollywood często sięga po sprawdzone patenty. Coraz częściej na ekranach możemy oglądać restarty serii, remaki i inne stwory bazujące na czymś co już było. Jestem tego przeciwnikiem, nie odpowiada mi zarabianie wytwórni filmowych bez większego wysiłku. Wyjątkiem od tych wszystkich powtórek jest X-Men: Firts Class.
W pierwszych scenach reżyser zabiera nas w czasy II wojny światowej. W jednym z obozów, żołnierze rozdzielają młodego chłopca od rodziców. Pod wpływem silnych emocji, młodzieniec zaczyna wykazywać nadprzyrodzone możliwości, którymi zainteresował się Sebastian Shaw. Niemiecki żołnierz poddaje chłopaka ciężkiej próbie, a widz dowiaduje się skąd u Erika tyle żalu i nienawiści. Szybko przeskakujemy w lata sześćdziesiąte, poznajemy Xawiera i Raven. Znajdujemy się w okresie kiedy między Stanami Zjednoczonymi, a Związkiem Radzieckim stosunki są dosyć chłodne. Pomóc CIA w tej problematycznej sytuacji, ma grupa ludzi z zmienionym genotypem. Historia na dobre się rozpoczyna.
Choć nigdy nie byłem wielkim fanem komiksów, po ich ekranizację często sięgam. W tym przypadku było jeszcze prościej, ponieważ film zbierał sporo pochlebnych opinii. Po seansie muszę przyznać, że naprawdę dostaliśmy, dobrze zrobionego blockbustera, który oferuje dużo więcej aniżeli tylko efekty specjalne. Fabuła jak na film tego typu jest niesamowicie rozbudowana, nie pozwala się nudzić przed ekranem. Role są tak napisane i zagrane, że aż miło. Świetnie spisał się Kevin Bacon jako Shaw oraz Michael Fassbender w roli Magneto. Panowie błyszczeli ponad resztą ekipy, choć ta także nie zawiodła. Pomimo tych wszystkich dziwactw prezentowanych przez X-menów, film wypada nad wyraz naturalnie. Dwie godziny spędzone z mutantami oglądało się jak zwyczajny film sensacyjno-przygodowy. Zmyślnie przedstawiono ewolucję rasy ludzkiej do obecnej postaci, bohaterzy są zaprezentowani w taki sposób, że widza nic nie razi po oczach, bez problemu daje wiarę w to co widzi. Dobrze zagospodarowany czas. 8/10
3 komentarze:
Zdecydowanie jeden z najlepszych blockbusterów tego roku. Świetnie poprowadzony, świetnie zagrany. Aż dziw, bo wyszedł ze studia Fox, które ostatnimi czasy niestety zbyt ciekawych obrazów nie realizuje. Mam nadzieję, że powstaną kolejne części, bo z tą obsadą, może być naprawdę ciekawie.
Pozdrawiam
Zwlekam z obejrzeniem. "Kick ass" skopało mi tyłek, tzn. podobało mi się, o X-menach nowych naczytałem się wiele dobrego, więc w końcu trzeba zweryfikować to :)
milczacy_krytyk, jesteś bardziej na bieżąco z repertuarem, więc dam wiarę Twoim sądom :)
Redox, zobacz, opaci się.
Prześlij komentarz