wtorek, 11 stycznia 2011

Stalingrad (1993), Salt (2010).

Stalingrad (1993) - film produkcji niemieckiej, o ofensywie na Stalingrad widziany oczami niemieckich żołnierzy. Początkowo ciężko było przejść do porządku dziennego z obserwowaniem jak cierpi żołnierz dowodzony przez Hitlera i jaka to wojna jest okrutna. Po czasie okazało się jednak, że obraz nie ma wielbić III Rzeszy, czy też jej działań na froncie, to opowieść o wojnie i jej okrucieństwie. Twórcy podeszli do tematu w sposób rzetelny, dają widzowi konkretny kawałek dobrego kina. Dzieło nie przypomina wielkich amerykańskich produkcji, tutaj postawiono na minimalizm, aktorów i autentyczny przekaz. Zapraszam na seans, przyda się kubek gorącej herbaty. 7/10

Salt (2010) - Daniel Olbrychski, zagrał w produkcji made in USA u boku pięknej Angeliny. Fanem tego pana nie jestem, ale fajnie ogląda się Polaka w tak wielkiej produkcji. Jako, że wielkim aktorem jest to i za oceanem dał radę i co także ważne mówił swoim głosem, czego do końca nie byłem pewien po niektórych zapowiedziach, gdzie był zdubbingowany.
Główna rolę zagrała Jolie, jako Evelyn Salt, agentkę CIA posądzoną o szpiegostwo. Wiadomo, że pracując w agencji wywiadowczej trzeba mieć czyste sumienie, więc naszej głównej bohaterce nie zostaje nic innego jak ucieczka i zabawa z widzem w kotka i myszkę. Reżyser daje sprzeczne informacje co do wiarygodności Salt, ona sama ucieka, skacze, farbuje włosy i dobrze sobie radzi w coraz to większych tarapatach. Film rozrywkowy, można się przy nim odprężyć, zdając sobie sprawę, że rzeczywistość trzeba czasem naginać dla dobrego widowiska. 6/10

3 komentarze:

Sal pisze...

Mi się Salt nawet podobał.. ważne, że się działo na ekranie.. od takiego kina wiele nie wymagam.. zwyczajna rozrywka

krotko o filmie pisze...

dokładnie, po prostu dobra rozrywka.

dzięki za komentarze :)

szymalan pisze...

"Salt" to Angelina Jolie, niezła rola Olbrychskiego i świetnie poprowadzona akcja. I nic więcej. Prawdę powiedziawszy fabuły już nie pamiętam, sensu nie pamiętam, finału nie pamiętam (tylko że ostatnie ujęcie pokazywało biegnącą Jolie), pamiętam za to , że się zwyczajnie dobrze bawiłem, jak na uczciwe kino akcji przystało :D
A "Stalingrad" to film rzeczywiście niezwykły. Trzeba przyznać, że niemieckie kino bardzo dobrze się rozliczyło w II wojną światową "(Sophie Scholl", "Stalingrad", a przede wszystkim "Upadek"). Recenzowany przez Ciebie film w ogóle nie przypomina hollywoodzkich superprodukcji wojennych. Tak jak piszesz- minimalizm, bohaterowie, przekaz. Widziałem kilka razy i za każdym razem przeżywam ten film dość intensywnie. Na pewno warto.
pozdrawiam!