środa, 17 listopada 2010

Bazyl. Człowiek z kulą w głowie (2009), The Bravados (1958).

Micmacs à tire-larigot - Bazyl. Człowiek z kulą w głowie (2009) – jeśli myślicie, że tytuł filmu jest przewrotny czy ironiczny, to spieszę z wyjaśnieniem, dzieło pana Jean-Pierre Jeunet jest naprawdę o facecie z kulą w głowie.
Głównego bohatera szczęście opuściło już w dzieciństwie, jego ojciec ginie pod miną przeciwpiechotną a matka zostaje zamknięta w zakładzie psychiatrycznym. Po trzydziestu latach zła passa znowu przypomina sobie o Bazylu. W miejscu pracy, gdzie prawdopodobieństwo śmierci jest bliskie zeru, podczas ogromnego zbiegu okoliczności, zbłąkana kula ląduje wiadomo gdzie. Bazyl, trafia do szpitala, lekarze zostawiają pocisk w głowie z świadomością, że może wybuchnąć w każdej chwili. Po wyjściu ze szpitala, traci pracę i ląduje na ulicy. Stamtąd trafia pod skrzydła specyficznej społeczności w magiczne miejsce gdy w koło istnieje realny świat.
Głównym wątkiem fabularnym jest zemsta Bazyla na dwóch korporacjach produkujących „gadżety” militarne, przez które tak wiele w życiu się wycierpiał. Pomaga mu w tym wspomniana grupka ludzi, indywidualności gotowych poświęcić się sprawie.
Problemem w filmie jest walka świata bajkowego, nierealnego z prawdziwą, brutalna rzeczywistością. Wesołej gromadce za łatwo przychodzi rozprawianie się z gangsterami, do wszystkiego dochodzą z dziecinna łatwością. Rozumiem konwencję filmu, ale wolałbym wybranie jednej strony i trzymanie się tego, przez co film zyskałby na wiarygodności.
Mimo wszystko polecam, aura tajemniczości, baśniowy klimat mogą się podobać. 6,5/10

The Bravados (1958) – przy okazji znajdy, Carry On Cowboy, natrafiłem na kolejny western z tą różnicą, że The Bravados jest na poważnie. Oglądałem film w formacie 4:3, jakość obrazu jak i dźwięku odbiega znacznie od dzisiejszych produkcji, ale początkowe sceny i dobrze zapowiadająca się fabuła pozwoliła przypuszczać, że może być ciekawie.
Okazało się, że miałem rację, obserwujemy ciekawy duet, Gregory Peck oraz Joan Collins, intryga zgrabnie skonstruowana do tego dochodzą tak napisane role, że do końca nie wiadomo kto jest zły a kto dobry, rzadkość w kowbojskim kinie. Polecam, dobre klasyczne kino. 7/10

2 komentarze:

szymalan pisze...

rzeczywiście problemem "Bazyla" jest brak napięcia- bohaterom wszystko się udaje, a i sama ich kreacja jest zbyt groteskowa, aby się ich losami jakoś porządnie przejmować. Ale moim zdaniem nie ma tego złego- "Bazyl" sprawił mi ogromną radochę z obserwowania wszystkich tych wizualnych i humorystycznych smaczków. Bohater mówiący wierszem, mecz piłki nożnej na zaminowanym boisku, dosłowny cytat z "Taksówkarza"- "Bazyl" to przede wszystkim wizja i przede wszystkim humor. Ode mnie 7/10 także :)
pozdrawiam

blog graotron.com.pl pisze...

Oba filmy zdecydowanie trafiły w moje gusta. Spodobał mi się niesamowity klimat, ale też akcja, która trzymała w napięciu ;)