Prince of Persia The Sands of Time (2010) – sam nie wiem dlaczego ale od zawsze czułem awersje do Jake'a Gyllenhaal, odtwórcy głównej roli, niczym mi facet nie zawinił, nie mogę się skarżyć na jego aktorstwo, po prostu go nie trawie na ekranie i już. Gry na podstawie której powstał film, nie znam nie grałem, więc można powiedzieć, że moja opinie będzie subiektywno-obiektywna.
Film opowiada o księciu, niesłusznie osądzonym o morderstwo ojca. Główny bohater musi uciekać z dworu by udowodnić swoja niewinność, podczas ucieczki wszedł w posiadanie, sztyletu o magicznych właściwościach. Za jego pomocą mógł cofnąć się w czasie o 1 minutę, ale że był to dar od bogów, sztylet mógł także przyczynić się do zagłady świata, jako kary za niegodne żywota ludzkie.
Seans z sporą dawką akcji, humoru, trochę miłości (w końcu to Disney) dobrych efektów specjalnych, słowem dobra zabawa. Rozrywka dla całej rodziny bo mimo iż jest trochę krwi, to należy pamiętać, że to twór producenta słodkich kreskówek plus zabawy z czasem mogą sporo zmienić. 6/10
Centurion (2010) – w czasach gdy cesarstwo rzymskie rządziło na kontynencie i podbiło wszystkie ziemie które były do zdobycia, na północy Brytanii napotkali mur nie do przeskoczenia, Piktów. Ludność z wielką determinacją broniła swojej niepodległości za pomocą partyzantki, atakowania rzymian w ich obozach z zaskoczenia, pod osłoną nocy. Sytuacja nie była po myśli Rzymu, gdzie został w końcu wydany rozkaz o przełamaniu impasu za wszelka cenę. Decydujący atak należeć miał do IX Legionu, słynącego z bezkompromisowej walki z wrogiem.Koniec zdradzania fabuły, resztę polecam zobaczyć na własne oczy, warto.
Nie to jeszcze nie koniec, nie wspomniałem przecież o kilku istotnych faktach wpływających na odbiór filmu.Twórców pochwalić należy za: pokazanie ciekawej historii, dobrze zrealizowane sceny walki, dobre zdjęcia świetnie wpasowujące się w klimat filmu, oraz muzykę która może mało odkrywcza ale spełniła swoja rolę.Przeszkadzały mi natomiast sceny gdzie uciekający rzymianie zatrzymują się u „czarownicy”, 15 min przegadane bez większego celu. No i najpoważniejszy minus, komu kibicować w pojedynku miedzy dwoma armiami. Reżyser pokazał historię od strony żołnierzy cesarstwa, silną i niezawodną armie, stają ca na przeciw zwykłym rolnikom. Nie wiem jak Wy ale ja zawsze kibicuję temu słabszemu, bo co mi z tego, że wygra silniejszy? Narratorem w filmie był rzymski kapral, śledzimy głównie jego losy, historię jego ucieczki przed Piktami. Wolałbym ogladać tę samą historię oczami Piktów! Mimo wszystko zobaczcie, ciekawe europejskie kino. 6,5/10
1 komentarze:
Zgodnie z tym, co już sam pisałem, mnie sie "Książę Persji" podobał, uważam, że to jest kwintesencja tego, czym powinna być letnia rozrywka ;) Akcja pędzi na łeb, na szyję, a wszystko kolorowe, ładne, dowcipne i całkiem wdzięczne :)
ode mnie 7/10
drugiego filmu nie oglądałem :]
Prześlij komentarz