The Boondock Saints (1999) - po 10 latach od premiery filmu, po namowie kolegi countersv zobaczyłem świętych, można by powiedzieć szkoda, że dopiero teraz lecz pociesza mnie myśl, że już za chwile zasiądę wygodnie i zobaczę drugą część :) Porywający seans, wciągający widza od pierwszych minut w historie dwojga braci, czyścicieli miasta Boston z wszelkiego rodzaju przestępców. Idea jakże słuszna, jedynie sposób działania można poddać pod dyskusję, sposób daleki od policyjnego doprowadzania pod rękę sprawidliowości. Świętych, ogląda się jednym tchem, szybka konkretna akcja, wyśmienite aktorstwo na czele z Willem Dafoe, sceny porachunków z gangsterami podsycane kawałkami dobrej muzyki to mistrzostwo reżyserii. Polecam 8.5/10
The Boondock Saints II All Saints Day (2009) - chłopaki po kilku latach w ukryciu zostają zmuszeni do powrotu do swojej profesji. Mam trochę mieszane uczucia do do drugiej części, zabrakło mi klimatu i lekkości z jedynki, akcje w których brali udział bracia zaczynają się wydawać mało prawdopodobne a samo ukazanie ich mniej interesujące. Plusem Dnia Wszystkich Świętych jest rozwikłanie kilku zagadek, wprowadzenie nowego członka załogi "płaczliwego" meksykanina, zabawna postać i w końcu zakończenie całej historii. 6.5/10
Hot Tub Time Machine (2010) - rzadko zabieram się za oglądanie komedii, po "Jutro będzie futro" (kto wymyśla polskie tytuły?) sięgnąłem tylko dla tematu przewodniego : podróż w czasie, musi być ciekawie i kropka!. Tytuł, ten oryginalny, zdradza nam machinę przenoszącą w czasie, a przenosi ona trójkę przyjaciół w lata osiemdziesiąte, gdzie przyjdzie im sprostać ciężkiemu zadaniu: odegrać swoje role po raz drugi aby nie zmieniać historii. Skąd ta wiedza? oglądali Efekt Motyla :) Wrażenie po seansie: film bywa zabawny, pomysł na scenariusz wykorzystany zaledwie w małym stopniu, przeciętne aktorstwo ale końcówka wynagradza minusy, oto naszym oczom ukazuje się życie trójki znajomych po "drobnych modyfikacjach czaso-przestrzennych". 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz