
Ostrzeżenie było więc lecimy dalej. Rzeczony małposzczur, dzięki ekspedycji naukowej dostaje się do Nowo Zelandzkiego zoo. Wygląda szkaradnie i nie daje nadziei na poprawę. Jednak ktoś stwierdził by pokazać go ludzkości nie mając pojęcia o konsekwencjach tego czynu. Po drugiej stronie tej makabrycznej historii mamy parę zakochanych, spędzających pierwsza randkę w tymże zoo. Matka mężczyzny z wrodzonej wredoty i ogromnej zazdrości o syna śledzi randkowiczów. I kiedy zostaje ugryziona przez ssaka niosącego w sobie niebezpiecznego wirusa, karuzela krwawych wydarzeń rozkręca się na dobre, w tym przypadku na złe, bardzo złe!
O tym kto wyreżyserował film dowiedziałem się dopiero po seansie i polubiłem pana Jascksona jeszcze bardziej. Okazuje się, że nie od dziś ma pomysły wykraczające po za ludzkie pojmowanie. Fakt, że podzielił Hobbita na trzy części może dziwić, szokować, a i tak fani do kin się wybiorą. Inną sprawą jest zaczynać karierę reżysera filmami o kosmitach, którzy w swoim odpowiedniku naszego MC, zamiast wołowiny używają ludzkich „części” (Bad Taste 1987), albo raczy widza obrazem Meet the Feebles o hipopotamicy, którą zdradza mąż, a do jej znajomych zaliczają się: króliczek z Aids, słoń prześladowany przez swoją byłą żonę kurę z którą ma dziecko, oraz żaba narkoman... by wreszcie nakręcić Martwicę mózgu! Szacunek.
Braindead to horror z sporą dawką humoru, na pewno nie dla wszystkich ale jak się złapie klimat zabawa gwarantowana. Reżyser postarał się o hektolitry naturalnie wyglądającej krwi z wielkim uczuciem, co krok ukazuje widzowi ludzkie wnętrzności, których nazwa szybko przestaje być aktualna. Z minuty na minutę robi się coraz „straszniej”, sytuacja głównych bohaterów gmatwa się w zastraszającym tempie, a kosiarka do trawy staje się narzędziem jednej z największych masakr zombi w historii kina. Polecam! 7,5/10
4 komentarze:
Masz rację. Klimat trzeba załapać. Film zajebisty, obłąkany jednocześnie. Pamiętam jak główny bohater jechał na spacer z tym wózkiem, z małą maszkarą w środku. Co za groteska :)
Ja mam jeszcze w kolejce "Meet the Feebles", nakręcony dwa lata później przez Jacksona. Podobnie popieprzony :)
Meet the Feebles jest z 1989, http://www.imdb.com/title/tt0097858/ wedle imdb :)
scena z wózkiem jest jedną z wielu, które powoduję sprzeczne uczucia :)
tak, tak. Pomyliło mi się z rokiem 87' i "Bad Taste" (który zresztą też jest do nadrobienia)
Pierwszy raz dowiedziałem się o tym filmie dzięki bratu, który puścił mi fragment z "obiadku" i tym przepysznym uchem :). Tego samego dnia obejrzałem całość i mimo groteski zawartej w filmie to charakteryzacja jak na tamte lata zachwyciła mnie. Cały film jako fan horrorów obejrzałem z przyjemnością z powodu tego trochę dziwnego, a zarazem ciekawego klimatu. Świetna pozycja na liście filmów z "tym czymś" co sprawia, że raz na jakiś czas wracamy obejrzeć go jeszcze raz
Prześlij komentarz