czwartek, 26 kwietnia 2012

Dzisiejsze czasy (1936)









Modern Times (1936) – obraz otwiera owczy pęd w sensie dosłownym i tym metaforycznym. Robotnicy jak te barany biegną do fabryk, pracują w pocie czoła wyrabiając normy. Właściciel wyciska z nich ile wejdzie, a i to zawsze było za mało, interesowała go tylko wydajność, czynnik ludzki przestawał istnieć. Chaplin w latach 30 przewidział jak będzie wyglądał rynek pracy, geniusz i wizjoner, ale to już chyba kiedyś pisałem. Tutaj tylko to potwierdza i zaczynam rozumieć, dlaczego kolega Mariusz tak się upierał podczas rozmów o filmach mistrza, że Współczesne czasy to coś wyjątkowego. Ten ostatni niemy film reżysera ma mnóstwo treści, wizji które sprawdzają się w codziennym życiu i piękny morał, a także smaczki które w dzisiejszym kinie by nie przeszły. Niech wspomnę tylko scenę, kiedy niezdarny pracownik fabryki rozbroił współwięźniów podczas próby ich ucieczki, będąc pod silnym wpływem, jak to pięknie nazwano, nose-powder. Klasa sama w sobie, komik grający kogoś pod wpływem narkotyku, mistrzostwo!.
Główny bohater chce pracować, pragnie być zwykłym obywatelem z kobietą przy boku, domem i gromadką dzieci biegających po ogródku. Przeszkadza mu w tym fala strajków w zakładzie w którym pracuje i ogromny pech. To zostaje wzięty za przywódcę manifestujących, to chroni kobietę (aktorka Paulette Goddard, była ówczesną żoną Chaplina, da się zauważyć, że małżeństwo zawarte zostało w 1936 roku, aż iskry szły) przez odsiadką, albo zwyczajnie robi coś przez co wszystko dookoła się wali. Obserwowanie aktora jest tutaj wyjątkowo zabawne. Artysta wspiął się na wyżyny i każdy jego ruch, każde kopnięcie kogoś komu mówi do widzenia, każdy gag jest zabawny. Przyglądanie się jak zgrabnie porusza się na wrotkach, śpiewa bez znajomości słów piosenki czy karmi swojego szefa zaklinowanego w przepastnej maszynie zębatej to czysta poezja. To doskonały przykład na to, iż kino nieme radziło sobie bez dźwięku, że wybitny twórca mimiką twarzy wyraził wszystko co trzeba było powiedzieć.
Zobaczyłem już wszystkie dzieła uznane za największe Chaplina, teraz czas na te mniej popularne, o których oczywiście tutaj wspomnę. Za Modern Times. 10/10

4 komentarze:

Mariusz Czernic pisze...

Miło mi, że się zgadzamy w stu procentach. Moim zdaniem to najlepszy film Chaplina. Oczywiście mnóstwo tu treści, ale przede wszystkim jest to świetna komedia. Masz rację, że pracodawcę interesuje głównie wydajność, zaś ludzi traktuje się na równi z maszynami. I ten film doskonale to pokazuje.

szymalan pisze...

A moim zdaniem Gorączka Złota najlepsza :) Ale może mam sentyment bo oglądałem jako pierwszą. Modern Times też daje radę, ale chyba 10 bym nie dał :)

Mariusz Czernic pisze...

Ja też "Gorączkę..." oglądałem jako pierwszą, bardzo mi się wtedy podobał ten film, ale jednak "Modern Times" przebił go pod każdym względem :) Uważam, że niedocenionym filmem Chaplina jest "Cyrk", wprawdzie dostał specjalnego Oscara, ale obecnie jest uważany za słabszy film Chaplina. Dla mnie jest jednym z lepszych, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.

krotko o filmie pisze...

Na upartego i z wielkim bólem stwierdzam, że Dzisiejsze czasy prowadzą jak na razie w rankingi filmów Chaplnia.
10, 9,5 czy to ważne? się obraz podoba, przetrwa dekady więc musi być dobrze