
Film składający się jak łatwo przewidzieć z dwóch części, zachęca do oglądania każdej z nich w równym stopniu. Początek wymaga odrobiny skupienia (trzeba było sprawdzić kim tak konkretnie był Shogun), ale nawet bez dostępu do informacji można się połapać w fabule. Pierwsza z nich przedstawia realia jakie panowały w Japonii w połowie XIX wieku. Już na otwarciu reżyser daje widzowi poznać czym w kraju kwitnącej wiśni był honor Samuraja. Poznajemy tutaj bohaterów, co prawda w sposób bardzo skrótowy, jednak wystarczający by poczuć więź z postaciami wybierającymi się na misje. Co ciekawe mimo poważnej atmosfery, scen które do zabawnych nie należą, a dosadnej ukazują okrucieństwo lorda, reżyser wplótł kilka zabawnych dialogów, sytuacji przez które obraz stał się bardziej autentyczny. Bo misja, nawet ta skazana na niepowodzenia to jedno, a chwile spędzone na dotarciu do wyznaczonego celu i humor pomagający zachować trzeźwy rozum to drugie. Kiedy bohaterowie docierają i przygotowują miejsce gdzie ma odbyć się zamach, film nabiera tempa i przez 40 minut dane nam będzie zobaczyć jedną z najlepiej zrealizowanych scen walki w ostatnich latach. Plan bitwy, wzięcie wroga z zaskoczenia, choreografia każdej jednej potyczki, każdego zamachnięcia mieczem zrealizowano po mistrzowsku. Osobiście zauważyłem tylko dwie wpadki i to z winy speca od efektów. Zastosowanie cyfrowych zwierząt niestety nie wyszło najlepiej. Na szczęście w żaden sposób nie psuje to seansu, a ten był zabójczo dobry. 7,5/10
3 komentarze:
Cieszę się , że obejrzałeś :)Faktycznie te bydło puszczone na wroga w postaci efektów specjalnych to pomysł, który nie pasuje zupełnie do poetyki tego filmu i jest to na pewno duży fail ze strony reżysera. Nie jasny początek trochę zaburza przyjemność z oglądania w pierwszych chwilach, ale seans i tak wart jest dla samej sceny bitwy. Po prostu miazga. I pomyśleć, że to reżyser który kręci 7 filmów rocznie 8/10
Ten film to moja pierwsza przygoda z twórczością Takashiego Miike. Bardzo dobry film ze świetną batalistyką. Film doskonale przybliżający współczesnym widzom stylistykę kina samurajskiego - gatunku, który podobnie jak western został zapomniany na wiele lat i obecnie jest stopniowo przypominany przez współczesnych reżyserów.
szymalan, miałeś swój wpływ na mój wybór repertuaru w tym konkretnym przypadku.
Mariusz, Ty kusisz na Anonimus, ciekawe czy seans będzie równie udany.
pozdrawiam Panów znad puszki Kasztelana :)
Prześlij komentarz