Monsters (2010) – lubię filmy, które wśród rzeszy internautów wzbudzają tyle kontrowersji. Ja niestety dałem się nabrać i także czytając kilka opinii, odłożyłem go na bok. Do czasu aż milczący krytyk na swoim blogi wspomniał o tym filmie w ciepłych słowach, postanowiłem sprawdzić o co chodzi.Pomysł na scenariusz bardzo prosty. Dwójka nowo poznanych ludzi, musi dotrzeć w określonym czasie do granicy USA. Akcja dzieje się w zakażonej strefie. Zakażonej dlatego, że sonda wystrzelona by zebrać próbki i dowody na życie poza ziemskie rozbija się w Meksyku. Przypuszczenia naukowców się sprawdzają, i z rozbitego statku wydostają się tytułowe potwory i atakują ludzi. Temat wałkowany setki razy. Z tą różnicą, że to nie kreatury z kosmosu będą grać pierwsze skrzypce. Reżyser chciał pokazać widzowi bardziej ludzką stronę ten trudnej sytuacji.Co ciekawe film jest tak zrobiony, że to w sumie mało istotne kto i co zagraża głównym bohaterom. Oni muszą uciekać w bezpieczne miejsce i tyle. Twórcy wymyśli ponad stumetrowe stwory, ale równie dobrze mogła to być teściowa, czy urząd podatkowy. Liczą się emocje, losów bohaterów, może i w oczywisty sposób rozpisane, ale na tyle dobrze, że ich podróż jest nam bliska. Chcemy aby im się udało i mimo niesprzyjających okoliczności, nie tylko zagrożenia z zewnątrz, by coś ich połączyło. Para aktorów grających główne role, dobrana bardzo dobrze. Byli przekonujący, idealnie wpasowali się w sytuacje. Dobre kino, inne od letnich blockbusterów, od których trzeba czasami odpocząć. 8/10
Forst, czyli co by tu jeszcze
3 godziny temu
3 komentarze:
Cieszę się w takim razie, że się film podobał. :)
Ja tuż po premierze wystawiłem mu 7=, teraz bym podwyższył tą ocenę do takiej jaką ty przyznałeś. Może to przez muzykę, która ciągle mi się nuci w głowie, co jakiś czas przypominam sobie o tym filmie, a może przez ostatnie kilka minut, które urzekło mnie niesamowicie i którymi jestem zachwycony po dziś dzień. Muszę kiedyś chyba jeszcze raz obejrzeć ten film, chociażby dla samej końcówki.
Pozdrawiam
No i kolejna interesująca pozycja filmowa :) Dobrze, że długie jesienne wieczory już tak blisko. Będzie co oglądać, pozdrawiam
Ooo jesteś jedną z niewielu osób, którym ten film się spodobał. Nie ukrywam, że mi też. W sumie sam nie wiem czemu. Może to ta szczątkowa fabuła, może minimalizm (brak praktycznie efektów specjalnych)i maksymalizm w jednym (zrujnowana strefa), a może akurat w tej chwili film mi wpasował się w humor i tyle. Oglądałem go jeszcze pod tytułem "Monsters".
Prześlij komentarz