niedziela, 3 kwietnia 2011

Bialy myśliwy o czarnym sercu (1990), Afrykańska królowa (1951).

White Hunter Black Heart (1990) – film nakręcony na podstawie powieści autorstwa Petera Viertela, nawiązujący do wydarzeń które miały miejsce przed nakręceniem filmu Afrykańska Królowa (film opisany poniżej) w reżyserii Johna Hustona. Film wyreżyserował jak i zagrał główną rolę Clint Eastwood i nareszcie miałem okazje zobaczyć mojego ulubionego aktora w kreacji odbiegającej od jego wizerunku. Cokolwiek by nie zagrał, jakkolwiek początkowo był zły, krnąbrny, nieznośny koniec końców okazywało się, że jego postać to człowiek o gołębim sercu, tutaj jest odrobinę inaczej. „Biały myśliwy, czarne serce” to opowieść o człowieku, który potrafi wstawić się za drugim człowiekiem, stanąć w jego obronie ale też o jego egocentrycznej naturze nie pozwalającej mu na wykonywanie obowiązków zawodowych. John Wilson (Clint Estwood) jako jeden z pierwszych reżyserów w Hollywood decyduje się na zrobienie filmu po za USA, plenery mają być kręcona w Afryce. Po ciężkich bojach z producentami, reżyser postawił na swoim, wyrusza z przyjacielem, pisarzem Pete Verrillem (Jeff Fahey) do Afryki. Na miejscu interesuje go wszystko tylko nie przygotowania do filmu. Nowa pasja, polowanie, zawładnęła nim doszczętnie, nie pozwala mu myśleć o niczym innym jak tylko o uśmierceniu słona. Zastrzelenie słonia staje się symbolem, buntem, popełnieniem grzechu, na który pozwala Bóg. Film przepełniony górnolotnymi hasłami czy też wręcz przekombinowanymi wypowiedziami, aczkolwiek z ust Eastwooda, wypadają całkiem znośnie w odbiorze.
Film jest przedstawieniem jednego aktora, nie wychyla się czymś szczególnym ale to interesująca pozycja z bardzo dobrą rolą Clinta Eastwooda. 7/10

The African Queen (1951) - współczesne kino, nazwijmy je popularne, ma sporo do zaoferowania widzowi. Począwszy od efektów specjalnych, udoskonalanie technologi 3D po filmy gdzie najważniejsze jest przesłanie, scenariusz i oczywiści aktor, jego interpretacja wykonywanej roli. Staram się śledzić współczesne produkcje, czy sięgać po nieco starsze perełki światowej kinematografii, a dzieła typu African Queen utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że dobre filmy robiono już kilkadziesiąt lat temu.
Afrykańska Królowa to narzędzie pracy dla Charliego, kapitana, handlowca, człowieka który porzucił wielkomiejski gwar, a podróżowanie łajbą, staje się jego pasją. Podczas swoich podróży po niebezpiecznych afrykańskich rzekach, zajmuje się handlem, poznaje miejscowe zwyczaje, kulturę, odkrywa piękno kontynentu na którym się znalazł. Akcja filmu jest osadzona na początku pierwszej wojny światowej, kiedy to niemieccy żołnierze równali z ziemią tubylcze wioski, a mieszkańców wcielali do armii.
W jednej z zniszczonych wiosek obecny był, wraz z swoją siostrą, kaznodzieja z misją niesienia wiary. Niespodziewany atak i rozpoczęcie wojny były dla niego druzgocące w skutkach, nie poradził sobie z zaistniałą sytuacją, początkowo odchodząc od zmysłów by koniec końców odejść w ramiona stwórcy. Siostra duchownego, Rose, została sama w zniszczonej wiosce, nie wiedząc co z sobą zrobić. Na szczęście pojawia się u jej drzwi Charlie, proponując swoją pomoc. Wspólna wędrówka głównych bohaterów początkowo przebiegała dosyć opornie, spotkały się dwa światy: z jednej strony lekkoduch, człowiek nie stroniący od dobrej zabawy przy alkoholu, z drugiej, kobieta z dobrego domu, z zasadami, dla której wystawny podwieczorek nie był niczym nadzwyczajnym w środku buszu.
Dzieło Huston'a, to opowieść nie tylko o podróży dwojga ludzi, którzy przynajmniej początkowo nie maja z sobą nic wspólnego, to film ku pokrzepieniu serc, to opowieść o walce z napotkaną tyranią. Przedstawia widzowi bohaterów, którzy mimo braku odpowiednich środków i okoliczności podejmują się niebezpiecznego zadania nie zważając na swoje życie. W głównych rolach zobaczymy Humphrey Bogart jako Charlie Allnut oraz Katharine Hepburn jako Rose Sayer Poczynania pary głównych bohaterów oddają w świetny sposób wzorce zachowań tamtych lat, uświadamiają widzowi jakie były relacje między kobietą a mężczyzną, w jaki sposób niegdyś rozkwitała prawdziwa miłość.
Film zapisał się w historii kina jako jeden z pierwszych kręconych w większości po za Hollywood i to w kolorze. Klasyk to może za duże słowo, ale z czystym sumieniem zapraszam na seans. 7/10

1 komentarze:

Justyna pisze...

Serdecznie zapraszam do konkursu na najlepszą recenzję lub esej dotyczący zjawisk filmowych. Więcej informacji tutaj: http://www.wywrota.pl/db/artykuly/18504_konkurs_wywrotowe_kino_redakcja.html