poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Rio (2011), Światła wielkiego miasta (1931).

City Lights (1931) – Chaplin wkupił się w moje łaski filmem The Kid. Od tamtego czasu nie miałem okazji zobaczyć niczego innego jego autorstwa, aż niespodziewanie wpadłem na Światła wielkiego miasta. Co prawda przeleciało mi kilka scen w telewizji, ale to były czas w których gardziłem dziełami gdzie dialogi były widoczne na czarnych planszach.
City Light to opowieść o pewnym włóczędze, w tej roli oczywiście Charles Chaplin, który ratuje życie milionerowi. Od tego momentu stają się przyjaciółmi. Problem w tym, że milioner poznaje „przyjaciela” tylko gdy jest pod wpływem napojów wyskokowych, na trzeźwo nieporadny mężczyzna w zabawnych butach jest tylko dziwnym nieznajomym.
Główny bohater w biały dzień gdy nie odwiedza klubów z nowo poznanym milionerem, spaceruje po mieści i pewnego dnia spotyka piękną kwiaciarkę, która za sprawą przypadku i swojej ślepoty bierze go za człowieka z wielkim majątkiem.
Losy bohaterów przeplatają się nawzajem, humor do którego trzeba się przyzwyczaić, ponieważ w większości to żarty sytuacyjne, daje sporo radości. Film, że tak przewrotnie powiem, to świeży powiew w moją filmografię to poznawanie początków kina i jednego z największych twórców jakim był Chaplin. Teraz jestem już w pełni przekonany, że muszę poznać dzieła Chaplina, raz, że czasami potrzeba odskoczni od współczesności, dwa, że naprawdę warto! 8/10

Rio (2011) – nie przepadam za papugami, moja żona nie przepada za ptakami w ogóle, może napisze wprost, boi sie wszystkiego co lata i nie można tego ogarnąć. Darmowe bilety traciły ważność, dziecko się rozchorowało, więc na seans musiałem udać się sam. Co myślały matki, które przyszły z dziećmi zobaczyć kreskówkę, na mój widok wole nie wiedzieć.
Rio to historia Blue, papugi zamieszkującej w bliżej nie określonej miejscowości w stanie Minnesota. Blue to ostatni samiec z swojego gatunku, za namową Lindy, dziewczyny która opiekował się nim od pisklęcia, wybiera się do Rio de Janeiro by poznać samiczkę z którą ma przedłużyć życie swojemu gatunkowi. Ta niezwykłość przysparza im jednak problemów, stają na celowniku handlarzy egzotycznych ptaków.
Przyznam się szczerze, że w dniu kiedy oglądałem film nie miałem nastroju na tego typu rozrywkę. Starałem dobrze się bawić, z wszystkich sił przekonywałem się, że będzie kolorowo, zabawnie, a tak naprawdę wierciłem się na krześle i tylko czekałem, aż zapalą się światła. Prezentowana opowieść może znaleźć swoich amatorów, lecz mnie totalnie nie poruszyła. Cały czas miałem wrażenie, że twórcy musieli stworzyć nowy film, ze ktoś wpadł na pomysł o papugach, a miejsce akcji podczas rozpoczynającego się karnawału będzie dobrze wyglądać na ekranie. Właśnie, sposób w jaki możemy obserwować miasto, architekturę zasługuje na pochwałę, wygląda bardzo realistycznie i oglądanie kadrów przedstawiających Rio daje trochę radości. Reszta to typowa opowieść o miłości z trudnym startem, o zwycięstwie dobra nad złem i temu podobnym przesłaniom. Oglądajcie na własną odpowiedzialność. 4,5/10

ps: jeśli Wasze dziecko lubuje się w łamigłówkach, bądz swoja przenikliwością potrafi doprowadzisz rodzica do pasji, już przed seansem zastanówcie się jak nazwać ptaka uwielbiającego kurze udka!

4 komentarze:

Agata z magicznego atelier pisze...

Chciałabym Cię widzieć w tym kinie wśród tych wszystkich dzieciaków :)

Agniecha pisze...

hihi :D biedny... sam musiał iść na animację. No cóż... ja bym nie pogardziła. Jak byłam w kinie na Rango to doroślejsza ode mnie i mojego narzeczonego para bardzo chciała zobaczyć ten film :P mnie też zwiastun zainteresował, ale nie aż tak żeby przeć do kina.

pozdrawiam
http://sztukater.pl

krotko o filmie pisze...

miałem przygotowana gotową odpowiedz w stylu: jestem w pracy, na recenzję zapraszam na krotkoofilnie... :)

szymalan pisze...

Chapliiiin! :) Ostatnio Chaplin obchodził urodziny i na google można było obejrzeć w HD jakieś fragmenty z jego filmów zlepione w jedno :) co do "City Lights" to wspaniała komedia, po prostu jedna z wielu wspaniałych komedii , jakie wyszły z pod ręki klasyka w kapelusiku. Cieszy mnie, że są jeszcze ludzie, którzy poszukują tego starego datą, ale wciąż świeżego emocjami kina, bez którego dzisiejsze filmy nigdy nie wyglądałyby tak samo.
co do "Rio"- od początku mi ta animacja jakoś dziwnie wyglądała, żaden trailer nie robił na mnie wrażenia i chyba tylko logo Pixara byłoby mnie w stanie zaciągnąć siłą do kina :D Twoja ocena tylko potwierdza moje przeczucia.
pozdrawiam i wesołych świąt życzę :-)