Seraphim Falls (2006) – jest doskonałym przykładem to na jak posługiwać się dobrze napisanym scenariuszem, jak wycisnąć z niego cały potencjał, posługując się tak banalnym narzędziem jakim jest trzymanie widza w napięciu, powolutku zdradzając mu fabułę. Pierwsze sceny filmu zabierają nas w środek opowieści, zostajemy postawieni przed faktem dokonanym. Z biegiem czasu poznajemy motywy działań bohaterów, ale i tak ponad połowa seansu upływa na próbach rozwiązania zagadki, a opowiedzenie się po którejś z stron jest bardzo trudne. Reżyser celowo rzuca widzowi malutkie części układanki, by jak najdłużej utrzymać go w niepewności i wychodzi mu to bardzo dobrze.
Obraz charakteryzuje się prostą budową, liniowość fabuły nie szkodzi mu praktycznie wcale, jest to dzieło z świetnymi zdjęciami no i oczywiści przyzwoitą grą aktorską. Liam Neeson oraz Pierce Brosnan okazale wypadli jako oponenci, ich gra wydaje się być całkowicie naturalna, iskrzy między nimi aż miło, mimo, że do spotkania twarzą w twarz trzeba trochę poczekać. Mamy do czynienia z dwoma mocnymi charakterami, skoncentrowanymi na cel, który musi uświęcić środki. Te dwie świetnie napisane postacie dzwigają na barkach cały filmy, z resztą jest on stworzony dla nich, dla pokazania czym jest odwaga, męskie spojrzenie na pewne sprawy, lojalność i odpowiedzialność za własne czyny. 8/10
5 komentarze:
Zobaczyłam Liama na zdjęciu i strach mnie obleciał, bo on ostatnio gra w takich gniotach... Ale recenzja brzmi fajnie.
Aktor tutaj ie wychodzi po za pewien schemat, ale film jest świetnie skonstruowany, dobrze zagrany więc bez obaw :)
pozdrawiam
Bardzo podobał mi się ten film, a Liama Neesona polubiłem dopiero wówczas, gdy z ról dramatycznych przeszedł do ról "twardzielskich", takich jak w filmach "Seraphim Falls", "Uprowadzona", "Tożsamość" i "Przetrwanie".
A co do zrecenzowanego wyżej filmu to oczywiście zgadzam się - film jest z pewnością bardzo dobry. Jest tutaj pomysłowo wykorzystana westernowa symbolika, ciekawie przedstawiony motyw survivalowy, elementy antywojennego dramatu o niszczycielskim wpływie wojny na psychikę oraz interesujący pojedynek dwóch osobowości. Ten film to coś więcej niż western, a zarazem jeden z najlepszych filmów tego gatunku z ostatniego dziesięciolecia :)
A zgadnij Mariusz, kto zachęcił mnie do tego filmu? :)
Ciekawe jest to, że fabuła nie ulatuje z głowy zaraz po seansie, historia odbija swoje piętno na widzu. A to wszystko za sprawą czynników o których piszesz w komentarzu, to wszystko przez idealnie dopracowane szczegóły: scenariusza, reżyserii i ciekawych postaci.
Tak, wiem, że to ja cię zachęciłem do obejrzenia tego filmu :D I cieszę się, że również i Tobie film się podobał.
Prześlij komentarz