sobota, 6 listopada 2010

Rubicon (2010), The A-Team (2010).

Rubicon (2010) – Największe amerykańskie stacje telewizyjne co roku produkują kilkanaście seriali, kilka dostaje następne sezony a tylko nieliczne są emitowane kilka lat wpisując się na stałe w wyobraźnie publiczności. Natomiast sieci kablowe lokują swoje pieniądze bardziej rozsądnie, z racji swojego zasięgu trafiają do mniejszej publiczności. Więc zabiegają o publikę konkretnym produktem i zazwyczaj się to udaje. Przykładem jest stacja AMC, producent Mad Men, Breaking Bad i Rubicon'a właśnie.
API czyli American Policy Institute z siedzibą w Nowym Jorku jest głównym miejscem działań bohaterów serialu. Jest to agencja rządowa zajmująca się wywiadem, analizowaniem zachowań ludzkich, zdarzeń w obszarze bezpieczeństwa narodowego. Główny bohater Will Travers (James Badge Dale, widziany ostatnio w serialu The Pacific) zdolny analityk, odkrywa w krzyżówkach kilku dużych dzienników pewien wzór, coś jak globalny komunikat dla wybranych. Zaczyna się dążenie do odkrycia tajemnicy, rozwiązanie krzyżówkowej zagadki już na początku przynosi tragiczne wydarzenia. Will, oprócz prywatnego śledztwa pracuje z swoim zespołem, przyglądając się siatce terrorystów. Wątki poruszane w serialu mają wspólny mianownik, wszystko jest ze sobą połączone a do całkowitego wyjaśnienia przyjdzie nam poczekać do 13 odcinka.
Wielkim plusem serialu jest, jak już wcześniej wspominałem, producent, czyli kablówka AMC, oraz to, ze historia jest rozpisana na 13 epizodów bez zbędnego naciągania fabuły. Aktorstwo stoi na wysokim poziomie, kilka bardzo ciekawie odegranych ról. Mocną stroną serialu są także sceny, które nie emanują fajerwerkami a są pokazane w frapujący sposób, gdzie każdy gest, spojrzenie, na pozór nic nie znaczące wypowiedzi bohaterów mają kolosalne znaczenia dla fabuły. Świat przedstawiony w Rubiconie, jest tajemniczy, pełen zagadek, ludzi którym nie można ufać, nic do końca nie jest pewne.
Zapraszam do oglądania, czeka Was kilka godzin rozrywki na wysokim poziomie. 8,5/10


The A-Team (2010) – połowa lat 90tych, Polsat raczył nas do znudzenia przygodami rodziny Bundych, MacGyverem i właśnie Drużyną A. Serial należał do gatunku: zabili go i uciekł. Setki wystrzelanych naboi, olbrzymie karambole samochodowe a nasi bohaterowie wychodzili zawsze bez szwanku. Dzieło stacji NBC, cieszyło się sporą popularnością w naszym kraju, przed telewizorami siadały zazwyczaj dzieciaki (co to za wakacje bez Drużyny A), choć starsza widownia także oglądała , bo niby co mieli robić w czasach bez internetu gdzie filmy zdobywało się na bazarze od podejrzanych typków za ciężkie pieniądze.
Kinowa wersja serialu od początku jego produkcji spotkała się z wrogim przyjęciem. Bo niby po co wskrzeszać coś co umarło śmiercią naturalną. Jednakowoż znalazł się odważny reżyser, scenariusz, finanse i oto jest The A-Team ad 2010.
Jak to wszystko wyszło? Dlaczego tyle negatywnych opinii można przeczytać w internecie? Szczerze powiem, że nie wiem. Ponieważ ja, może miałem dobry dzień, może potrzebowałem takiej rozrywki, może ktoś mi czegoś dolał do herbaty ale jestem zachwycony filmem. Tak dobrze czytacie, świetny seans! Nie przeszkadzała mi gra aktorów, absurdalne wyczyny naszej czwórki, czy też przewidywalność scenariusza, po prostu dobrze się bawiłem. 8/10

Ps: Szymalan zgadzam się z tobą tylko w jednym a propos filmu, Sharlto Copley był wyśmienity!