piątek, 5 lipca 2013

Merida Waleczna (2012)


Brave (2012) – siadając do pisania tej notki, pierwsze co przychodzi na myśl to fryzura głównej bohaterki. Raz, że to ogromna burza rudych loków, dwa, że jest ona wszechobecna i na swój sposób zabawna. Następnym nasuwającym się wnioskiem jest morał o wzajemnych interakcjach rodziców z dziećmi, wymagań wobec swoich pociech i ambicji dzieci, które często pragną czegoś innego aniżeli rodzice. No i trzeci fakt wynikający z tej opowieści to przestroga dla naszych pragnień, aby pamiętać, że mogą się spełnić i to w sposób jaki byśmy się tego nie spodziewali. 
I to by było na tyle. Niestety największa radochę przy tym seansie miałem z tego, że oglądałem go z dzieckiem, bo sam film przelatuje bez większych emocji. Kilka zabawnych scen, odrobina przygody, szczypta czarów i kilkadziesiąt minut  w kolorowych obrazów. Ciężko było wczuć się w poczynania głównej bohaterki. Od początku wiadomym było, iż metamorfoza matki Meridy musi zostać odwrócona. Historia prowadzona liniowo, bez fajerwerków, tajemnic, zagadek do rozwiązania w tym przypadku skutkuje brakiem empatii z postaciami i samą opowieścią.
Co ciekawe, twórcom udało się wpłynąć na mojego syna. Już jakiś czas po wspólnym oglądaniu okazało się, że zrozumiał fabułę, zauważył, że motywy Meridy były niewinny, a przebieg wydarzeń zwyczajnie wszystkich zaskoczył. Więc jakiś pozytywny aspekt tegoż spektaklu był!. 6/10