środa, 5 października 2011

Siedmiu wspanialych (1960)

The Magnificent Seven (1960) – Meksykańska wioska stała się ważnym punktem na mapie Calvery i jego kompanów. Horda wygłodniałych (dosłownie) typów spod ciemnej gwiazdy robi zakupy u rolników, tyle, że nie uiszcza opłaty. Zostawiają trochę żywności, by mieszkańcy mogli przeżyć, a po czasie znowu zapukać do ich drzwi. W końcu znajduje się kilku śmiałków chcących pokazać oprawcom, ze potrafią się bronić. Wyruszają do pobliskiego miasteczka w którym są świadkami interesującej podróży nieboszczyka na cmentarz. Karawaną powożą kowboje pełni odwagi, arogancji, doskonale pasujący do zadania we wsi. Przywódcą Siedmiu zostaje Chris (Yul Brynner). W krótkim czasie, mając do dyspozycji tylko kilkadziesiąt dolarów i dar przekonywania, zgarnia kilku dobrych rewolwerowców i podejmuje się wykonaniu zadania.
Dziki zachód w najczystszej postaci. Western porywa od pierwszych minut i do końca oferuje maniakom fasoli i zakurzonych butów to co lubią najbardziej. Zaczynając od obsady, poprzez interesującą historię i na ciekawym, ba nawet zaskakującym finale kończąc. W produkcji udział wzięli między innymi: Steve McQueen, Yul Brynner, Charles Bronson, Robert Vaughn, James Coburn, Eli Wallach. Panowie dostali ciekawe role, zrobili z nich małe arcydzieła i można żałować, że dziś takich filmów się już nie kręci. Obraz przepełniony jest dialogami tak mało wyszukanymi, że bardziej się nie da. Posiada klasyczną konstrukcję, uniwersalną wręcz standardowa opowieść, a mimo to chce się go oglądać. Te niby banalne wypowiedzi, infantylna chęć pomocy wieśniakom za śmieszne pieniądze są tak przedstawione, zagrane, że dajemy wiarę opowieści. Polecam, sporo dobrej zabawy. 8/10