wtorek, 26 marca 2013

Skyfall (2012)


Skyfall (2012) – zaskoczyć widza, utrzymać go w napięciu przed ekranem to zadanie nie łatwe, tym bardziej, że mowa o bohaterze, który robił już wszystko by zadowolić publiczność. Co zrobić by agent 007 znowu błyszczał, rozprawiał się z złymi mocami tego okrutnego świata, przy szczerym oklaskiwaniu przez fanów? Okazuje się, że Sam Mendes rozwikłał zagadkę i zaserwował film godny uwagi, co więcej zapoczątkował nowy rozdział w karierze Bonda. Znalazł patent, któremu ciężko się oprzeć. Ukazał słabości postaci niezłomnej, nieugiętej, zdeptał ideały i pozwolił by bohater sam podniósł się z popiołu, by sam przewartościował co dla niego ważne i zaczął znowu działać. 
Twórca sięga w tej części do bogatej historii Bonda, bierze z niej co najlepsze i perfidnie wykorzystuje. Odrzuca plastikowe gadżety, przywraca do życia Astona Martina DB5 i przypomina nam facetom, że jak się golić to tylko brzytwą i to w towarzystwie pięknej kobiety. Przywraca na salony motyw kobiety z papierosem i choć to nałóg straszliwy, trzeba przyznać, iż Bérénice Marlohe z dymiącym atrybutem w ręku prezentuje się wybornie.
Powrót do przeszłości pojawia się także w fabule,  oponentem agenta staje się były pracownik Brytyjskiego wywiadu. Tyle, że tutaj nie ma się co rozpisywać. Historia jest na tyle ciekawa, że trzeba ją zobaczyć i tyle. Można tylko wspomnieć, że przeciwnik także poddany był ulepszeniom. Nie jest to szaleniec z szkaradnym śmiechem pod koniec każdej sceny, a inteligentny facet z celem.
Polecam, takiego Bonda chce się oglądać. 8/10

środa, 20 marca 2013

Królewna Śnieżka i Łowca (2012)


Snow White and the Huntsman (2012) – ten film wcale nie jest taki zły, jak mogło by się wydawać. Jasne, że wiecznie otwarte usta Kristen Stewart przyprawiają niektórych o ból głowy, a jej zwycięstwo w zawodach z bobrami, na to kto szybciej przegryzie drewnianą belkę jest oczywiste. To jednak aktorka ma na tyle osobistego uroku (proszę nie pytać skąd u mnie takie zapędy), że obsadzenie jej w roli  królowej nie jest takie głupie. Co więcej, zestawienie młodzieńczej zadziorności z dojrzałością aktorską Charlize Theron, jej charyzmą i talentem było strzałem w dziesiątkę. Ten kobiecy duet dźwiga obraz, bo kiedy młodociani fani radują się poczynaniami Stewart, ci bardziej dojrzali z zarostem, żonami, dziećmi spełniają swoje marzenia o złej, nikczemnej i zabójczo pięknej królowej.
Transformacja opowieści o śpiącej księżniczce w kino dla pełnoletnich wyszła nadspodziewanie gładko. Naturalnie wypadają karły, jak zawsze zabawne (czemu nie krasnoludy?), łowca i sama walka o dobro ogółu. Naprawdę jest co oglądać. Plenery potrafią zadziwić, muzyka dobrze je ilustruje, a praca na zielonym tle jest praktycznie niezauważalna. Reżyser wyszedł cało z przedsięwzięcia także za sprawą obsady. Otoczył się aktorami, którzy zapewnili mu publikę i finalizację projektu w zadowalający sposób. Wspomniałem o aktorkach, ale męska części obsady także potrafi przyciągnąć uwagę. Chris Hemsworth, czy plejada znanych nazwisk w roli karów, potrafiących bez problemu wywołać uśmiech na twarzy.
Królewna Śnieżka A.D. 2012, to wojowniczka przypominająca dzisiejsze feministki (szczęśliwie nie te o skrajnych poglądach), to kobieta piękna (tutaj ocenę urody odtwórczyni zostawiam Wam), waleczna, brnąca do celu nie zważając na otaczające problemy. Dzieło Sandersa to także skromny, ale jednak moralitet o tym jak nie warto gonić za urodą, za złudnym obliczem, to rozprawka o tym co w życiu ważne. Kwestia formy niech w tym przypadku pozostanie drugorzędna. 6/10

wtorek, 12 marca 2013

Operacja Argo (2012)

Argo (2012) – kiedy jedni walczą z nadciśnieniem, inni potrzebują czegoś do stymulacji, by w najmniej odpowiednim momencie nie zasnąć. Ci pierwsi skazani na lekarzy, recepty i zdrowy tryb życia mogą dziś zazdrościć tym drugim. Gdyż „doktor” Affleck zafundował im dwugodzinną odskocznie od spożywania wiader kawy, stworzył dzieło idealne dla wielbicieli przyspieszonego rytmu serca, niekoniecznie sprowokowanego ciężkim treningiem na sali gimnastycznej.
Twórca obrazu (rozpisywanie się nad wyższością umiejętności reżyserii nad aktorskimi nie ma sensu) zabiera widza do Iranu, gdzie pod koniec lat siedemdziesiątych atmosfera sprzyjała rewolucji. Na wydarzenia w kraju miało wpływ wiele czynników, a ich konsekwencją było uwięzienie pracowników amerykańskiej ambasady. Podczas szturmu na budynek rządowy, sześciu z nich udaje się uciec i schronić w kanadyjskiej ambasadzie. Tam czekają na ratunek, gdyż wiedzą, że gdy Irańczycy pokapują się o ich absencji w nie tak dawnym miejscu pracy, będzie nieprzyjemnie. 
Szczęśliwie fabuła pomija wielką politykę,  nie pragnie być sędzią, a ukazuje widzowi zakulisowe rozgrywki, działania jakie CIA musi podjąć by uratować rodaków. Dowiadujemy się, że sporo w tym zamieszania, przypadku, a gra nerwów nie ma końca. I to właśnie ten kruchy grunt pod nogami bohaterów przyprawia (w szczególności ostatnie 15 minut) o stan przed zawałowy. To doskonale rozpisana historia, z pierwszorzędnym aktorstwem i dbałością o szczegóły sprawia, że film tak dobrze się ogląda, a zwykły obywatel ma wgląd do karty historii odtajnionych po latach.
Raduje również fakt, że wielkie i próżne Hollywood przyczyniło się do uratowania szóstki głównych bohaterów, sposobem który nam sprzedaje od lat, a my się na to godzimy i podziwiamy. 8/10

niedziela, 3 marca 2013

Spadkobiercy (2011)


The Descendants (2011) – mimo, że akcja filmu osadzona jest na Hawajach ciężko tu szukać lekkiego wakacyjnego klimatu, pięknych widoków, drinków z palemką. Spadkobiercy to obraz z założenia surowy, gdzie losy bohaterów często rozmijają się z szczęściem, a małżeństwo, rodzicielstwo to droga z mnóstwem zakrętów, pułapek i dziur, które ciężko załatać.
Pomimo, że obraz bywa schematyczny i posiada oczywiste rozwiązaniami potrafi zatrzymać widza przed ekranem i pozostać na chwilę w pamięci. Raz, że historia jest odpowiednio wyważona, twórcy nie przeginają w żadną z stron, idealnie manewrują między chwilami beztroski, a gorzką prawdą codzienności. Dwa, że Clooney w roli jaką przyszło mu zagrać wypadł wyśmienicie. Aktor daje się lubić, od pierwszej sceny sprawia, że chce się mu kibicować i przeżywać jego frustracje. Film mądrze ukazuje przeszkody jakie człowiek napotyka, kiedy praca jest całym życiem i na rodzinę nie starcza czasu. Z odrobiną humoru przeprowadza widza przez historię rodziny King, udowadniając, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że czasami to serce lepiej podpowiada w życiowych wyborach. 7/10