Boardwalk Empire (2010-?, sezon 1) – Fabuła serialu opowiada o wprowadzeniu prohibicji w 1920 roku w Ameryce. Akcja Rozgrywa się na kilku frontach, ale głównym miejscem zainteresowania producentów/importerów napojów procentowych, jest miasto Atlantic City i jego skarbnik Enoch Thompson (Steve Buscemi). Thompson zajmuje się pieniędzmi miasta w sposób dosłowny, ponieważ prócz oficjalnych obowiązków, para się także życiem mafioza, któremu bezwzględnie trzeba płacić haracz. Po wprowadzeniu zakazu handlu alkoholem, wkracza w nowy intratny biznes, sprowadzając zakazane trunki z poza granic Stanów Zjednoczonych.
Produkcja HBO nie jest dla wszystkich. Pierwsze kilka odcinków może tych mało wytrwałych lekko zniechęcić. Twórcy powoli włączają widza w historię, delikatnie przedstawiają o czym będzie mowa i trzeba wykazać pewną cierpliwość, ale zapewniam, warto! Dzieło renomowanej kablówki jest dobrze napisane, scenariusz to majstersztyk, świetne dialogi i ciekawe intrygi. Jest tak napisany, że widz nie mający pojęcia o latach dwudziestych XX wieku, może spokojnie śledzić losy bohaterów. Poznajemy kilka ciekawych faktów historii, początki działań Al Capone. Losy bohaterów, ich życie osobiste są rozbudowane, sporo czasu poświęca się na każdego z nich. Z resztą w Zakazanym Imperium niczego nie traktuje się po łebkach. Począwszy od męskich krawatów, poprzez plenery, szczegółowe wystroje wnętrz (powalające swym przepychem), a skończywszy skonstruowaniu scenariusza w taki sposób by trzymał w napięciu przez cały czas trwania odcinka. Serial HBO to dzieło kompletne w którym można się zatracić. Otaczający nas klimat, świat sprzed prawie stu lat, zachowania ludzi, polityczne zależności są genialne przedstawione.
Na wielkie wyróżnienie zasługuje obsada aktorska na czele z Steve Buscemi oraz Michael Pitt. Panowie nie grają, oni na tę chwile zwyczajnie są postaciami z serialu, a my czujemy się jakbyśmy podglądali sąsiadów z naprzeciwka. Polecam 8,5/10
3 komentarze:
Być może fabuła rozkręca się nieco wolniej niż w innych świetnych serialach dramatycznych, ale od początku roi się od genialnych smaczków. Można się rozkoszować nie tylko inscenizacyjnymi detalami, ale także aktorstwem. Do tej pory mam w głowie kwestię Buscemiego z końcowego odcinka: "We all have to decide for ourselves how much sin we can live with" - o tym jest ten serial... Pozdrawiam!
Ciekawa notka. Od jakiegoś czasu nie mogę zebrać się, by nadrobić zaległości w nowościach serialowych, w tym "Zakazane imperium" i "Gra o tron" są moimi priorytetami :)
Redox, dzięki :)
Prześlij komentarz